sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 4


Siedziałam w samolocie do Polski. Mój pobyt w Innsbrucku był krótszy niż początkowo planowałam, a wszystko za sprawą , a raczej skromnym udziałem Manuela. 

Kiedy Thomas poinformował mnie, że Fettner próbował załatwić mi pracę w sztabie austriackim i nic nie wskórał, przypomniało mi się pewne ogłoszenie, które widziałam w Zakopanym podczas spotkania z polskimi skoczkami. Po powrocie do domu szybko odszukałam w internecie owe ogłoszenie. Mianowicie sztab szkoleniowy polskiej kadry, a raczej ich fizjoterapeuta poszukiwał asystenta. Dopiero wtedy zrozumiałam co miał na myśli Klemens, kiedy pytał się czy będę z nimi pracować. Stwierdziłam, że nie mam dużych szans na dostanie tej posady, ale warto spróbować. Sezon zaczynał się za dwa tygodnie, a oni do tej pory jeszcze nikogo nie znaleźli, więc moje szanse nieznacznie rosły. Wysłałam im swoje CV, a już po dwóch dniach miałam się zgłosić na rozmowę. Zapakowałam moje rzeczy z powrotem do dużej czarnej walizki i udałam się na lotnisko. O moich planach powiedziałam tylko dziadkom, którzy obiecali dopilnować, aby ta informacja nie dotarła do Thomasa i jego kolegów. Chciałam im powiedzieć o moich planach dopiero po rozmowie, jak już będę wiedziała na czym stoję. 

Samolot wylądował, a ja zamówiłam taksówkę, aby czym prędzej znaleźć się w domu. Była godzina 12.25, a ja byłam umówiona na spotkanie o 15. Na moje nieszczęście miasto tonęło w korkach. Bo kilkudziesięciu minutach udało mi się dotrzeć do domu. Zdziwienie rodziców, kiedy ujrzeli mnie w drzwiach było naprawdę duże.
- Cześć. Zaraz Wam wszystko wyjaśnię. - powiedziałam szybko, wbiegając po schodach do pokoju. Położyłam walizkę koło łóżka, wybrałam z szafy odpowiednie ubrania i poszłam się odświeżyć. Spakowałam do teczki jakieś niezbędne dokumenty i udałam się do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice, oczekując na wyjaśnienia.
- Może nam w końcu powiesz, co było powodem Twojego tak szybkiego przyjazdu. O ile dobrze wiem, zamierzałaś zostać w Austrii o wiele dłużej. - zabrał głos tata.
- Po prostu znalazłam pewne ogłoszenie o pracę i dzisiaj mam rozmowę. 
- Ogłoszenie w Austrii, rozmowa w Polsce? - mama wydawała się bardzo zaskoczona. - Usiądź i powiedz powoli a dokładnie.
- Sęk w tym, że bardzo się śpieszę.
- Powiedz przynajmniej co to za praca. - próbował dowiedzieć się tata.
- Muszę już pędzić, porozmawiamy jak wrócę. - powiedziałam na odchodne i wybiegłam z domu. Nie było sensu zamawiać taksówki, bo pewnie ponownie utonęłabym w korkach. Na teren skoczni, przy której znajdowało się biuro trenera kadry A dotarłam w rekordowym tempie, zaledwie w 35 minut. Byłam nawet 10 minut przed czasem. W biurze czekał już na mnie trener Łukasz Kruczek razem z fizjoterapeutą Łukaszem Gębalą.
- Dzień dobry. - przywitałam się - Chyba nie jestem za późno? - zapytałam niepewnie.
- Dzień dobry. Jest pani punktualnie. - zabrał głos trener Kruczek. - A więc pani Iwono.. Skończyła pani fizjoterapię, uzyskując licencjat w Warszawie i tytuł magistra w Barcelonie, potem odbyła staż w Buenos Aires. - powiedział przeglądając moje dokumenty.
- No, no, światowa z pani kobieta - dodał ze śmiechem Łukasz Gębala.
- Tak się jakoś złożyło. Wiem, że nie mam dużego doświadczenia, ale myślę, że to nie będzie jakimś kolosalnym problemem. -  idąc na to spotkanie, czułam się pewnie, ale wraz z przekroczeniem progu tego pokoju cała pewność siebie minęła i napłynęły obawy.
- W tym przypadku doświadczenie nie jest najważniejsze. - zabrał głos fizjoterapeuta - Naszym zadaniem jest dbanie o regenerację skoczków. Masaże, ćwiczenia, zabiegi, które nie zawsze należą do przyjemnych są bardzo czasochłonne. Niejednokrotnie brakuje mi czasu, który mogę poświęcić każdemu z nich. Pani zadaniem na początku byłoby przejęcie tych lżejszych obowiązków. Nie chcemy od razu posyłać nowego członka naszego sztabu na głęboką wodę. Wszystko musimy robić stopniowo.
- W międzyczasie może i ja mógłbym liczyć na pani pomoc? - wtrącił się Kruczek.
- Czyli rozumiem, że mam tą pracę? - zapytałam z lekkim niedowierzaniem. 
- Oczywiście. - odparli chórem moim nowi współpracownicy.
- Tylko musi pani wiedzieć, że do tych chłopaków potrzeba naprawdę dużo cierpliwości i niekiedy zrozumienia. - dodał trener.
- Sądzę, że wszystko się ułoży. Miałam okazję już poznać kilku z naszych skoczków.
- Tak? Może i lepiej. 
- Jutro o 14 mamy trening, wtedy oficjalnie mógłbym panią zapoznać i wdrożyć w nowe obowiązki. - powiedział fizjoterapeuta. - A 21 wyjeżdżamy do Klingenthal, gdzie 23 odbędzie się konkurs inauguracyjny.
- Oczywiście będziesz, to znaczy będzie pani wyjeżdżać z nami na wszystkie konkursy. - zabrał głos Kruczek.
- Może lepiej jak będziemy mówić sobie po imieniu? - zaproponował Łukasz Gębala. 
- Iwona, ale bliscy mówią na mnie Iv lub Iva. - odparłam, uściskując po kolei każdemu z nich rękę.
- W takim razie do jutra Iva.
- Do zobaczenia.
Wyszłam zadowolona ze spotkania, wyobrażając sobie minę Thomasa jak zobaczy mnie za kilka dni w Klingenthal.

Po powrocie do domu rodzice siedzieli w kuchni oczekując ode mnie wyjaśnień.
- Może nam w końcu powiesz coś Ty znowu wymyśliła? - jako pierwsza zabrała głos mama.
- Fetti chciał załatwić mi pracę w sztabie austriackim, ale niestety mu się nie udało, a wtedy przypomniałam sobie o pewnym ogłoszeniu. - zrobiłam przerwę, chcą napić się trochę soku.
- Kontynuuj - ponaglał Michał, którego wcześniej nawet nie zauważyłam w pomieszczeniu. 
- Więc będąc jeszcze tutaj na miejscu natknęłam się na ogłoszenie, że polska kadra skoczków poszukuje asystenta fizjoterapeuty. Odnalazłam je w internecie, wysłałam swoje CV, oddzwonili do mnie i dzisiaj miałam rozmowę i od teraz jestem jednym z członków tej całej skoczkowej machiny.
- Czyli będziesz z nimi jeździć na te wszystkie zawody? - zapytała mama, a w jej oczach było widać smutek.
- Tak... na początek jedziemy do Klingenthal 21 listopada.
- To świetna wiadomość. - tata szczerze ucieszył się z mojego małego sukcesu, na co odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Chyba nie zapomnisz o najukochańszym bracie i pozałatwiasz mi kilka autografów? - zapytał Michał, przerywając niezręczną ciszę.
- O to się nie martw młody. - odpowiedziałam mierzwiąc mu jego idealnie ułożone blond włosy. - Mam do Was prośbę.. nie mówcie nic Thomasowi o mojej pracy, chcę mu zrobić niespodziankę. - dodałam i udałam się do swojego pokoju.

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta i pełna sił. Wzięłam szybki prysznic, delikatnie się umalowałam i ubrałam. Zeszłam do kuchni, gdzie ujrzałam tylko tatę i Michała. 
- Siadaj, załapiesz się jeszcze na jajecznicę. - powiedział tata - Mama musiała już wyjść. Zresztą ja też zaraz uciekam. Powinniśmy wrócić około 15. Michał zbieraj się, jak chcesz, żebym Cię podwiózł. - zwrócił się do młodego, który wciąż jeszcze coś jadł. 
- Ja wychodzę o 13, nie wiem o której będę.
- Może wczoraj mama nie okazała zadowolenia z Twojej nowej pracy, ale naprawdę oboje się bardzo cieszymy. - zobaczywszy, że Michał stał już przy drzwiach, dodał - No to w takim razie idziemy. Trzymaj się córeczko.
- Pa. - odpowiedziałam, po czym oboje zniknęli za drzwiami.
Stwierdziłam, że na wyjazd przyda mi się kilka nowych ciepłych ubrań. Zabrałam torebkę, zamknęłam drzwi i udałam się do najbliższego centrum handlowego. Zakupy okazały się całkiem udane. Kupiłam puchową kurtkę, dwa ciepłe swetry i czarną koronkową sukienkę. Zakupu tej ostatniej rzeczy chyba do końca trafnie nie przemyślałam, ale działałam dosyć spontanicznie. Moje nowe nabytki wróciwszy do domu rzuciłam na łóżko w pokoju i czym prędzej udałam się  w kierunku Wielkiej Krokwi.

Łukasz Gębala zaczął mnie wdrażać w plan treningowy skoczków. Dokładnie pokazywał co będzie należało do moich obowiązków. Dzisiaj bowiem skoczkowie oddali tylko po dwa skoki, których niestety nie mogłam zobaczyć, po czym trener miał ogłosić skład do Klingenthal. Po skończonym treningu cały sztab trenerski udał się do ich szatni. 
- Na początek - zaczął trener - chciałbym Wam przedstawić asystentkę fizjoterapeuty Iwonę Engelhardt. Z tego co mi wiadomo trochę się znacie.
- Ale nam wykręciłaś niespodziankę Ivcia - zaśmiał się Piotrek Żyła. 
- Iwona - ciągnął dalej Łukasz - będzie z nami jeździć na konkursy, co chyba nie powinno być dla Was większym zaskoczeniem. Przechodząc do sedna sprawy, na konkurs inauguracyjny pojedzie Kamil, Piotrek, Maciek, Janek, Dawid, Stefan i Ba... Gdzie znów zniknął Kłusek? - mówca wyraźnie się zdenerwował. 
- Kto go tam wie. - odpowiedział obojętnie Kot, gdy nagle ktoś wpadł do pomieszczenia.
- Przepraszam za spóźnienie, wszystko wyjaśnię. - zaczął tłumaczyć się spóźnialski. Wciąż śmiejąc się z dowcipu, który opowiadał mi Piotrek, odwróciłam się w stronę chłopaka, a uśmiech zszedł mi z twarzy. Oboje spojrzeliśmy na siebie. To był on. Ten sam, z którym jakiś czas temu zderzyłam się przy skoczni. Ten sam, którego nazwałam gburem. Patrzyliśmy na siebie dobrą chwilę. Z jednej strony wiedziałam, że powinnam przestać wlepiać w niego swoje niebieskie oczy, ale z drugiej strony coś mnie przed tym powstrzymywało, a mianowicie jego hipnotyzujące spojrzenie, które wywoływało dreszcze na moim ciele.
- Ekhem.. - dopiero głośne chrząknięcie trenera wyrwało mnie z tego transu. Wtedy poczułam na sobie spojrzeniach wszystkich zebranych, a moja twarz spłonęła rumieńcem.
- A więc gdybyś się nie spóźnił, wiedziałbyś, że jedziesz z nami do Klingenthal Bartku. 



__________________________________________

Trochę krótki ten rozdział, ale miałam pomysł, który musiałam szybko zrealizować.
Bardzo przepraszam wszystkie fanki Krzysia Bieguna, że zastąpiłam go tak perfidnie Bartkiem. 
Wybaczcie :)





16 komentarzy:

  1. Jejku. Bardzo fajny rozdział. No dobra, troszkę się zawiodłam, że Iwona będzie fizjoterapeutką polskich, skoczków, a nie austriackich, co wcale nie zmienia faktu, że rozdział jest świetny. Podoba mi się twój styl pisania :) Bardzo przyjemnie się czyta. Ah i te zakupy. Czarna, koronkowa sukienka, to obowiązkowy zakup, gdy ma się jeździć ze skoczkami na zgrupowania. Wszyscy przecież o tym wiedzą, czyż nie? ;) Mama Iwony w dziwny sposób okazuje emocje, no ale z drugiej strony wcale się jej nie dziwię. Córka, która dopiero co wróciła, zaraz ma znów wyjechać.. Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Dużo weny życzę i pozdrawiam cieplutko :*

    done-with-the-wind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Praca jako fizjoterapeutka w kadrze polskich skoczków?! :o Toż to jest marzenie! Ach, zazdroszczę tej naszej Iwonce. Ciekawe jak potoczy się relacja bohaterki wraz z Bartkiem.

    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/ - pojawil sie pierwszy rozdzial :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz, pozdrawiam i już biegnę na Twojego bloga :D :*

      Usuń
  3. przyjemny rozdział, przeczytałam w tak szybkim tempie że trochę się zasmuciłam że już koniec :(

    szczerze łudziłam się, że Iva będzie w Team Austria ale i tak się cieszę, że znalazła pracę, w końcu to ważniejsze.

    nie mogę się doczekać wyjazdu do Klingenthal, umieram z ciekawości co się tam wydarzy. pisz szybciutko następny rozdział.

    pozdrawiam gorąco i życzę bardzo dużo weny, czasu i chęci na dalsze pisanie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki świetny! Zaczęłam czytać Twojego bloga od wczoraj, baaaardzo mi się podoba ;*** Cudownie, że Iv dostała tą pracę, jeju nie mogę się doczekać następnego!!! <33
    Zapraszam do siebie, narazie jest tam tylko prolog ;))
    http://i-love-ski-jumping.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jak poprzedni :)) Liczę na jeszcze lepszy ;) Pozdrawiam i weny :* Zajrzyj do mnie na nowy ;
    http://love-never-eding.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. No tak jakoś wyszło, ale Krzysiu też się pojawi w przyszłości ;)

      Usuń
  7. Niby krótki ten rozdział, ale wydarzyło się tyle, że nie wiem od czego zacząć.
    Dopiero wróciła i znowu będzie wyjeżdżać, biedni rodzice ; p
    Sztab polskiej kadry, uuu ;D
    Mam mieszane uczucia, bo wcześniej coś z Gregorem, a teraz dziwne uczucia w związku z Kłuskiem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden jak i drugi namieszają jej w głowie :)

      Usuń
  8. Joj.. Aż mnie korci, żeby nadrobić więcej, ale niestety jutrzejsza geologia wzywa.. Kurczę, no! Przerywam w takim momencie i już nie mogę doczekać się, co dalej. Szczerze? Nie przyszło mi do głowy, że tym chłopakiem może być Bartek! W pierwszej chwili myślałam, że Maciek, ale potem się wyjaśniło, że jednak nie, no a tu Kłusek wyskakuje! Super! :) Bardzo go lubię, a jeszcze w takim gburowatym wydaniu to już w ogóle! ;) Ciekawa jestem co sobie pomyślał jak zobaczył Iwkę, wyklnął ją na wszystkie możliwe sposoby?
    Swoją drogą, dziewczyna nie miała łatwego życia.. Ja bym nie potrafiła tak z dnia na dzień rzucić wszystkiego i wyjechać do Barcelony.. Może przez to, że jestem bardziej północno-zimno lubna niż południowo-ciepło ludna :P. Przykra sprawa z tym jej chłopakiem i bratem.. Ale coś czuję, że teraz sobie dziewczyna odżyje ;) I ciekawa jestem jak zareaguje Thomas, jak ją zobaczy w Klingethal ;)
    Obiecuję, że nadrobię wszystko tak szybko jak to się tylko da :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń