poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 1


Moje życie nigdy nie było normalne... Czytając to pewnie pomyślicie, że zwyczajnie przesadzam.Mam dwadzieścia trzy lata, rodzinę, znajomych, wykształcenie, a w dodatku dotychczas zwiedziłam spory kawałek świata. Teraz przyjechałam tu, do Zakopanego, do mojego rodzinnego miasta, gdzie mogę zregenerować siły i spokojnie zastanowić się nad dalszym życiem. Co mnie tu sprowadza?

Od najmłodszych lat mieszkałam w Zakopanem. Zawsze interesowało mnie mnóstwo rzeczy, a dzięki rodzicom mogłam pogłębiać moje zainteresowania. Mama jest dziennikarką i autorką bajek dla dzieci, natomiast tata jest stomatologiem. W duchu nienawidziłam go za ten zawód, ale chyba już mi przeszło. W wieku niespełna osiemnastu lat zdałam maturę. Dlaczego tak wcześnie? Otóż poszłam do szkoły rok szybciej, niż pozostałe osoby z mojego rocznika. Szybsze ukończenie szkoły wiązało się również z szybszym dojrzewaniem do życiowych decyzji. Stanęłam przed wyborem studiów. Chyba od zawsze chciałam być fizjoterapeutką. Przeniosłam się do Warszawy, z dala od rodziny i przyjaciół. Rozłąka z rodzinnym miastem wiązała się także z rozłąką z ukochanym chłopakiem Konradem. On chciał studiować wychowanie fizyczne, namawiając mnie do tego, abym również stała się studentką uczelni w Krakowie. Jednak mój upór wziął górę. Wyjechałam do stolicy i straciłam jakikolwiek kontakt z nim. Aż do tego feralnego dnia... Przyjechał, przeprosił, zamierzał złożyć papiery o przeniesienie się do Warszawy, byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Wracając do Krakowa miał wypadek. Gdybym uparła się, żeby został na noc i pojechał dopiero rano nie byłoby tego wszystkiego, żaden pijany kierowca nie zajechałby mu drogi i byłby tu teraz ze mną... Tak bardzo chciałabym cofnąć czas... Zrobiłam licencjat na uczelni w Warszawie, a potem dostałam propozycję kontynuacji studiów w Barcelonie. W tamtym czasie było mi to bardzo potrzebne. Wyjechałam, poznałam nowych ludzi, chociaż trochę oderwałam się od bolesnych wspomnień. Czas jednak szybko leci. Trzy lata minęły, zdobyłam tytuł magistra i znowu nie wiedziałam co zrobić ze swoim życiem. Na razie nie chciałam wracać do Polski, nie byłam tam od trzech lat, nawet na święta. Pewnego razu natknęłam się na ogłoszenie w internecie, że jeden ze szpitali w Buenos Aires przyjmie na staż fizjoterapeutę. Kolejna przeprowadzka? Do Argentyny? Tak daleko stąd? Nie miałam nic do stracenia. Wyjechałam, przez trzy miesiące pracowałam na najwyższych obrotach, ale staż się skończył i nie miałam tam już nic do roboty. Co teraz? Rozważałam powrót do ojczyzny, ale w mojej głowie rodził się pomysł odwiedzenia Austrii. Zawsze powtarzałam sobie, że w jednej czwartej jestem Austriaczką. Mój dziadek stamtąd pochodził, babcię poznał na wymianie studentów, tam urodził się mój tata i mieszkał przez wiele lat. Nawet jeśli bardzo chciałabym zapomnieć o moich niepolskich korzeniach coś mi zawsze przeszkadzało, a mianowicie nazwisko - Engelhardt. Nie przeszkadzało mi to, chociaż zawsze gdzie się zjawiałam czy to w Warszawie, Hiszpanii, Argentynie, a nawet w Londynie, gdzie pracowałam podczas jednych wakacji, budziło to niemałe zaciekawienie. Jednak w tym momencie wyjazd do Austrii odpadał, chociaż bardzo chciałam się spotkać z moim kuzynem, który był dla mnie bliższy niż brat Michał. Cóż... zostawała tylko Polska. Kiedyś musiałam stawić czoła dawnym wspomnieniom. Może teraz to był najlepszy czas..

Siedziałam w jednej z moich ulubionych kawiarni. Jeszcze za licealnych czasów przychodziłam tu z Konradem. Zajadaliśmy się eklerkami, podziwiając piękne widoki za oknem. Wspomnienia... znowu wróciły... Z rozmyślań wyrwał mnie znajomy głos.
- Iwona? To Ty? Tak dawno się nie widziałyśmy - powiedziała brunetka. To była moja koleżanka. Chodziłyśmy razem do klasy, jednak po mojej przeprowadzce urwał nam się kontakt.
- Lena! Jak miło Cię widzieć - rzuciłam się koleżance na szyje. Chyba trochę zdziwiła ją moja reakcja, ale odwzajemniła uścisk, po czym usiadłyśmy nadrabiając stracony czas. - A raczej  miło Was widzieć. Który to miesiąc? - wskazałam na jej już dosyć zarysowany ciążowy brzuszek.
- Szósty. Zamierzamy razem z Tomkiem dać jej na imię Laura.
- Czekaj, czekaj.. z tym Tomkiem, z którym w liceum byliście największymi wrogami? - musiałam mieć głupi wyraz twarzy, gdyż naprawdę zdziwiło mnie to, że moja koleżanka może mieć cokolwiek wspólnego z tym chłopakiem, o którym zawsze mówiła, że jest zarozumiałym dupkiem, na którego lecą wszystkie laski w szkole.
- Ludzie się zmieniają. - obydwie się cicho zaśmiałyśmy. Rozmawiałyśmy jeszcze długo, ona opowiedziała mi jak to było z nią i ojcem jej jeszcze nienarodzonego dziecka, a ja streściłam jej pięć lat mojego życia. Dobrze zrobiła mi ta rozmowa, potrzebowałam się komuś wygadać.

Po wyjściu z kawiarni spacerowałam jeszcze po mieście. Bardzo się stęskniłam za górami, za tą gwarą i tymi ludźmi, za domem rodzinnym. Wracając w stronę naszego domu, zobaczyłam skocznię. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie podejść bliżej. Po zmroku wyglądała na prawdę niesamowicie, dzięki lampom, których blask ją oświetlał. Nie mam pojęcia jak długo stałam i gapiłam się na ten obiekt. Kiedy otrząsnęłam się z rozmyślań, przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Thomasa. Obiecałam, że zrobię to zaraz po przylocie do Polski, ale jakoś wyleciało mi to z głowy. Poczułam chłód na całym ciele i postanowiłam, że wrócę do domu autobusem. Pamiętałam jeszcze rozkład jazdy, ale przez te wszystkie lata mógł się już dawno zmienić, ale liczyłam na to, że szczęście mi dopisze i złapie jeszcze jakiś. Tylko która godzina? Wyjęłam telefon z kieszeni, wskazywał on godzinę 21.47. Wygląda na to, że stałam tutaj ponad dwie godziny. Rzuciłam się pędem w stronę przystanku autobusowego. Pech chciał, że zderzyłam się z kimś przy już dawno zamkniętych budkach z jedzeniem i upadliśmy oboje na ziemię.
- Uważaj jak chodzisz! - odezwał się nieznajomy. 
- Przepraszam, bardzo się śpieszę - starałam się być miła dla tego gbura, gdyż naprawdę się śpieszyłam. Pozbierałam szybko swoje rzeczy i próbowałam wstać, ale uniemożliwiał mi to ból w kostce.
- Nic takiego się nie stało - odparł nieznajomy już mniej złośliwie niż wcześniej - Coś Ci dolega? 
- Nic mi nie jest, poradzę sobie - powiedziałam stanowczo
- Przecież widzę, pozwól sobie pomóc
- Nie jestem małą dziewczynką! Jak mówię, że sobie poradzę, to tak jest! - wkurzył mnie ten koleś, chciałam żeby się odczepił.
- W takim razie do zobaczenia..
- Obyśmy się już nigdy więcej nie spotkali - wyszeptałam pod nosem. Zobaczyłam oddalającą się sylwetkę poznanego przed chwilą chłopaka. Był wysoki i szczupły. Tylko tyle udało mi się dostrzec w tych ciemnościach. 
Udało mi się dojść do przystanku. Tak jak się spodziewałam, ostatni autobus już odjechał
- Cholera jasna! - krzyknęłam na cały głos i mimo bolącej kostki ruszyłam na piechotę. Wróciłam przed 23. W domu nie odbyło się bez przesłuchań. Rodzice traktowali mnie jakbym to ja miała niespełna osiemnaście lat, a nie mój brat. 
Po tym całym zakręconym dniu wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Miałam zadzwonić do Thomasa, ale było już późno i nie chciałam go budzić, bo pewnie następnego dnia czeka go trening i powinien się wyspać. Pokręciłam się trochę z boku na bok, aż w końcu zasnęłam.



___________________________________

Hej, witajcie. Przedstawiam Wam pierwszy rozdział. 
Nie jestem zadowolona z siebie, ale nic więcej nie wycisnę z mojej pustej głowy. 
Przepraszam za wszystkie błędy.
Liczę na Wasze opinie :) 
Nowy rozdział już niedługo..



8 komentarzy:

  1. Witaj. W komentarzu pod moim rozdziałem zostawiłaś link, więc przybyłam i przeczytałam :) Rzeczywiście dopiero zaczynasz, ale to dobrze, bo będzie możliwość śledzenia historii na bieżąco :) Identyfikuję się z bohaterką, bo to moja rówieśnica. Nic więcej nie mogę napisać, oprócz pochwalenia ciekawego szablonu i wyrażenia mojej radości spowodowanej obsadą bohaterów :) Austria i Polska, jak to ładnie wygląda, szkoda, że nie ma moich ukochanych Niemców, bo byłabym w siódmym, a nawet i wyższym niebie :P Twoja bohaterka ma ciekawe życie, choć naznaczone pewnym ciemnym epizodem. Zdołałaś mnie zainteresować, a i styl masz przyjemny, więc wrócę tu, gdy wstawisz kolejny rozdział. Życzę powodzenia i dużo weny :) Pozdrawiam :*
    PS: Gdybyś mogła wyłączyć weryfikację obrazkową przy komentarzach, to byłoby świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie się fajnie i ciekawie zapowiada. Na pewno będę śledzić twojego bloga. Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny twórczej :)
    Pozdrawiam Milena
    PS. Zapraszam także do mnie http://skoki-to-moje-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz :*
      Na pewno wpadnę, bo bardzo lubię Twojego bloga :)

      Usuń
  3. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona ; ) Pierwszy rozdział nie zdradza za dużo, ale przez to budzi apetyt na więcej. Bohaterka ma barwne życie, ale musiała się zmierzyć ze śmiercią ukochanej osoby, to zawsze boli. Przekonałaś mnie obsadą: Polska i Austria, lepiej być nie mogło ; )
    Informuj mnie o nowościach na http://fight-for-this-feel.blogspot.com/ w zakładce Spamownik ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Super że zostawiłaś mi link do swojego bloga!Zaciekawiłaś mnie i bardzo chętnie zajrzę tutaj ponownie wraz z pojawieniem się nowego rozdziału :)
    Mam nadzieję że wena cię nie opuści i będziesz tworzyć kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń