wtorek, 15 kwietnia 2014
Rozdział 13
Thomas zawsze opowiadał mi , że Lillehammer to piękne miasteczko. Teraz i ja zaczęłam tak sądzić. Śnieg prószył delikatnie, lampy uliczne i witryny sklepowe oświetlały mrok, a ja czułam się jak w domu. To miasto miało w sobie jakąś magię.
Zostaliśmy zameldowani w przytulnym hotelu niedaleko Lysgaardsbakken. Zabrawszy klucz od Kruczka ruszyłam w stronę swojego pokoju. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju były dwa łóżka. Pomyślałam, że to jakiś błąd i później pójdę to wyjaśnić. Położyłam swoje bagaże obok szafy i nie zdjąwszy z siebie nawet kurtki, padłam zmęczona na łóżko. Jedyną rzeczą, o której marzyłam był sen, długi sen. Nie udało mi się nacieszyć ciszą i spokojem, bo do pokoju wpadł Dawid.
- Puka się! - warknęłam zła i nakryłam głowę poduszką.
- Nie wkurzaj się Iva. No chodź! Musisz poznać Asię i Magdę.
- Daj mi spokój! Nigdzie nie idę.
- Bez ciebie się nigdzie nie ruszam. - powiedział pewny siebie i dla potwierdzenia swoich słów przysiadł na łóżku.
Leżałam i nie zamierzałam się ruszać, ale mógł tak siedzieć jeszcze długo i wiedziałam, że łatwo się go nie pozbędę. Odwróciłam się powoli i usiadłam obok niego.
- Mówiłam ci już, że jesteś upierdliwy Kubacki?
Zastanowił się chwilę.
- Jakoś z dziesięć razy... dziennie! - udał obrażonego, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Daj mi chwilę, przebiorę się. - przewrócił teatralnie oczami - Jesteś upierdliwy po raz jedenasty! - wystawiłam mu język i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Po chwili zmierzaliśmy już w kierunku pokoju skoczkiń. No tak, mogłam się tego spodziewać... byli tam wszyscy. Maciek, Krzysiek, Janek, oczywiście Piotrek, Stefan, a jak on to także i Kamil, a teraz zjawiłam się jeszcze ja z Dawidem. Brakowało tylko Bartka. Dziewczyny były zasypywane dowcipami przez Żyłę, co w ogóle mnie nie zdziwiło. Dawid z Krzysiek skakali wokół nich jak małe małpki, zresztą pozostali wcale nie lepsi. Przedszkole, no po prostu przedszkole.
- Cześć, nazywam się Iwona, jestem fizjoterapeutką tych oto nielotów. - przedstawiłam się, wskazując ruchem głowy na chłopaków. Zaczęli udawać urażonych za określenie, którego użyłam. Nie ma się, co przejmować. U nich te humorki to norma. Gorzej niż u ciężarnej kobiety. Zaraz im przejdzie.
Dziewczyny zaśmiały się cicho, po czym również się przedstawiły.
Skoczkowie zajęli się chwilę sobą, więc my mogłyśmy swobodnie porozmawiać.
- Oni zawsze są tacy... - zaczęła Magda.
- Nachalni? Tak, zawsze. - pozwoliłam sobie dokończyć za nią.
- Chyba wszędzie ich pełno.. - kontynuowała młodsza skoczkini, a ja skinęłam głową.
- Kamil i Stefan - najnormalniejsi? Chyba muszę użyć tego określenia. Jedyni, z którymi można się racjonalnie dogadać, ale nie myślcie, że nie mają swoich humorków. Maciek - pożądany przez bożyszcze nastolatek... za przeproszeniem, jakby mógł to chyba by się z Żyłą ożenił. Przechodząc do Piotrka... przed jego żartami się nie da uciec, wszędzie was dopadną. Kto tam następny? Ach tak! Janek! Idealny kompan Kota i Kubackiego. Kubacki - ten najbardziej upierdliwy. Krzysiek - dopełnienie tej szatańskiej bandy. Został jeszcze...
- Nie chcę wam dziewczyny przerywać, ale trener nas chce widzieć. - powiedział Kamil, który usiadł koło mnie.
- Ja muszę jeszcze coś załatwić, zaraz przyjdę.
Przypomniałam sobie o tym, że miałam udać się do recepcji. Pójdę od razu i będę miała z głowy. Szybko zbiegłam po schodach i znalazłam się na parterze.
- Przepraszam. - odezwałam się po angielsku.
- W czym mogę pomóc? - zapytał uprzejmie recepcjonista.
- Chyba nastąpił jakiś błąd w czasie rezerwacji, ponieważ mam dwu osobowy pokój.
- Pani nazwisko?
- Iwona Engelhardt, należę do sztabu polskiej reprezentacji.
- Polska?
- Tak.
- Dla polskich skoczków i ich sztabu zostały zarezerwowane wyłącznie pokoje dwuosobowe, więc o żadnej pomyłce nie ma mowy.
- Dziękuje.
Udałam się szybko do pokoju Kruczka. W środku byli już wszyscy.
- Już jestem. Przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam cicho i usiadłam obok Kamila.
Moją uwagę przykuła obecność tajemniczej dziewczyny. Towarzyszyła nam już w czasie lotu, ale nikt się nad tym nie zastanawiał. W końcu głos zabrał Kruczek.
- W takim razie skoro już wszyscy jesteśmy, chciałbym wam kogoś przedstawić. Sabina studiuje dziennikarstwo sportowe i przyda jej się trochę praktyki. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło. A ty Iva chyba nie odmówisz jej pomocy, skoro będziecie dzielić razem pokój? .
- Jasne. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się mimowolnie. Z dwojga złego wolę dzielić pokój z tą całą Sabiną, niż z którymś ze skoczków. Może nie będzie tak źle.
Zaprowadziłam swoją nową współlokatorkę do pokoju.
- Witaj w naszym królestwie na kilka następnych dni. Ja zajęłam to łóżko, - wskazałam na mebel stojący po prawej stronie - ale jak chcesz to możemy się zamienić.
- Jest dobrze. - odpowiedziała i usiadła na łóżku. - Może być to.
Po chwili ponownie się odezwała.
- Pewnie nie jesteś zadowolona, że musisz ze mną mieszkać?
- Przynajmniej będę miała się do kogo odezwać.
- Chyba nie możesz narzekać na brak towarzystwa.
- Uwierz mi, że mam ochotę uciec od tej zgrai. Idziemy na kolację?
- Tak.
Zabrałam ze sobą kurtkę i aparat, gdyż zamierzałam wyjść potem na spacer.
W restauracji - o dziwo! - byli już wszyscy Polacy. Siedzieli przy kilku stolikach. Na drugim końcu sali byli Austriacy. Wysłałam Sabinę do naszych rodaków, a sama udałam się w przeciwnym kierunku. Jako pierwszy zauważył mnie Manu. Mocno mnie przytulił na powitanie. Staliśmy tak chwilkę, ale w końcu się oderwałam od niego i spojrzałam na pozostałych. Wszyscy się dziwnie patrzyli, a ja czułam, że moje policzki spłonęły rumieńcem.
- Cześć wszystkim. - przywitałam się jak gdyby nic. - Możemy potem porozmawiać Thomas?
- Pewnie, wpadnij do mnie.
- Idę coś zjeść, trzymajcie się.
- Już nas opuszczasz? - zapytał jeszcze Manu, ale w odpowiedzi ucałowałam go tylko w policzek i odeszłam.
Usiadłam przy stoliku z dziewczynami i zamówiłam coś do jedzenia.
- Fotografujesz? - zapytała Asia.
- W wolnych chwilach.
- A może poszukujesz kogoś, żeby ci po pozował? - uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo razem z Magdą.
- Jeśli tylko miałybyście ochotę, to bardzo chętnie. Wybierzesz się z nami Sabina?
- Nie, dzięki. Zostanę w pokoju i odpocznę trochę.
Po kolacji wyszłyśmy z dziewczynami na spacer po Lillehammer.
- To w którą stronę idziemy? - zapytałam, kiedy wychodziłyśmy poza teren hotelu.
- Jeśli nie chcemy się zgubić to może skocznia? - zaproponowała blondynka.
Zmierzałyśmy w kierunku Lysgaardsbakken, co chwile przystając i robiąc zdjęcia. Po długich namowach dziewczyn nawet ja znalazłam się na niektórych fotografiach
- Trochę się stresuję jutrzejszym konkursem. - odezwała się Magda, kiedy przeglądałyśmy fotografie na aparacie.
- Na pewno będzie dobrze. Jesteście świetnymi skoczkiniami. Może w końcu dzięki wam kobiece skoki w naszym kraju jakoś ruszą.
Dziewczyny uśmiechnęły się słabo.
- A nie wiesz przypadkiem, kto będzie nam towarzyszył? - zabrała głos tym razem młodsza.
- Z tego co słyszałam, Kruczek ogłosi to jutro po treningu. Może wracajmy już, bo coraz zimniej się robi.
* * *
Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z tą całą Iwoną i tymi pożal się Boże skoczkiniami. Najchętniej to w ogóle nie przyjeżdżałabym na to zadupie, gdyby nie rodzice, a przepraszam... jeszcze wielmożny wujek - pan prezes PZN. Powinni się cieszyć, że w ogóle na studia poszłam. Dziennikarstwo sportowe - idealny kierunek, żeby można mnie było wysłać w podróż po świecie z tą bandą buloklepów. Mam wrażenie, że o wiele wcześniej to wszystko ukartowali.
Skoro mój wujaszek się o mnie tak troszczy, to mógł mi chociaż załatwić jednoosobowy pokój. Tak muszę się męczyć z tą Iwoną. Ja jej jeszcze pokażę pazurki, aż jej w pięty pójdzie!
Siedziałam na łóżku przeglądając Facebook'a, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Jak to ona i nie wzięła swojego klucza, to przysięgam, że słono mi za to zapłaci. Pukanie nie ustawało, więc ruszyłam do drzwi.
- Cześć. Jest Iwona?
Kim jesteś chłopcze, że cię jeszcze nie poznałam? Zaraz, moment... bingo! No przecież widzieliśmy się na tej całej posiadówce zapoznawczej u tego... Jak mu tam? Kruczka! Jak na tych całych skoczków to nawet przystojny jesteś, tylko popadłeś najwyraźniej w nieodpowiednie towarzystwo - Iwony. Już ja to zmienię! Co prawda za cel stawiałam sobie takiego Morgensterna czy chociażby Schlierenzauera, ale na początek dobry i ten.
- Wyszła, ale możesz na nią tutaj poczekać.
- Nie chciałbym ci przeszkadzać.
- Siedzę tutaj sama i nawet się nie mam do kogo odezwać. - odpowiedziałam, robiąc smutną minę. Co jak co, ale ja się naprawdę minęłam z powołaniem. Jestem urodzoną aktorką!
- Iva cię tak sama zostawiła? - Iva? Co to za zdrobnienie? Mogę się zacząć już śmiać, czy dopiero za chwilę?
- Poszła gdzieś z Asią i Magdą. One... Ale nie powiesz nikomu? - pokiwał twierdząco głową - One mnie nie lubią, zwłaszcza Iwona. Nie wiem, czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Przecież ona mnie w ogóle nie zna. Odkąd wyszłyśmy od trenera nie była dla mnie zbytnio miła. Jest mi przykro, że tak mnie traktuje.
- Iva? To niemożliwe. - wytrzeszczył na mnie oczy, po czym usiadł na brzegu łóżka. Ogarnij się człowieku! Jasne, że możliwe. Gdybym była sama to pewnie zaśmiałabym się złowieszczo, no ale cóż...
- Wiedziałam, że nie powinnam ci tego mówić. To było jasne, że staniesz po jej stronie, zależy ci na niej. - prawie się rozpłakałam jak to mówiłam. A co? Niech nie myśli, że ta jego Iwonka taka święta jest.
- To nie tak... Po prostu nie spodziewałem się tego po niej.
- Trener mówił o niej w samych superlatywach, ale najwyraźniej nie zasłużyłam sobie na jej sympatię. Chciałabym się tutaj z kimś zaprzyjaźnić. Mam nadzieję, że Iwona się w końcu do mnie przekona, bo jak na razie to mam wrażenie, że mieszkam z nią tylko za karę. - słowo daję, jakbym teraz zrobiła mu zdjęcie z tą współczującą miną, to zrobiłoby natychmiast furorę w internecie - "Polski skoczek narciarski rozczulony gadką dziesięcioletniej dziewczynki". Właśnie tak się czułam w tej chwili. I co z tego? Ważne, że Iwona powoli traciła w jego oczach.
- Musicie się lepiej poznać, na pewno się polubicie. - powiedział i uśmiechnął się.
Jak zdarta płyta po prostu! Iwona to, Iwona tamto, bla.. bla.. bla... Uśmiechasz się bosko, ale weź zrozum, że ona nie jest idealna!
- Czy wy jesteście parą? - tak się nią zachwyca, że to nawet możliwe - Przepraszam... nie powinnam pytać.
Kąciki jego ust powędrowały ku górze. Milczał, patrząc się gdzieś przed siebie. Miał jakieś fantazje erotyczne z Iwoną w roli głównej czy co?
- Ekhem... - chrząknęłam, nie będę przecież udawać, że go nie ma w pokoju.
- Co... Aaa! Nie, nie jesteśmy parą. Skąd takie spostrzeżenie?
No błagam cię człowieku! Prawie się ślinisz, jak wymawiam jej imię!
- Widziałam jak na nią patrzysz, bronisz jej... Też chciałabym, aby ktoś na mnie tak patrzył.
Brawo! Mina niewinnego szczeniaczka - jest! Twój współczujący wzrok - jest! Trzeba działać dalej. Ruszyłam się z miejsca, w którym stałam i usiadłam obok. Bartek? Tak? Trzeba serio być mną, żeby zabierać się za chłopaka i nie wiedzieć dokładnie jak ma na imię.
- Chciałabym, żeby ktoś tak mnie bronił... - kontynuowałam dalej swój monolog - Żeby zawsze był przy mnie i żebym nigdy nie czuła się samotna.
Popatrzył na mnie... czule? Och... jakże mi miło! Przechodzimy do dalszej części planu Sabina! Przysunęłam się do niego bliżej i pocałowałam go. Zdziwił go mój ruch, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Było to całkiem przyjemne i mogłam tak jeszcze trwać, ale musiałam trzymać się planu.
Gwałtownie odsunęłam się od niego i ukryłam twarz w dłoniach.
- Przepraszam... nie powinnam. - wyszeptałam - Proszę, wyjdź już i zostaw mnie samą.
Wstał i wyszedł bez słowa.
Wszystko zaczęło układać się po mojej myśli. Oby tak dalej. Usadowiłam się na łóżku i włączyłam jakiś film.
* * *
Po wyjściu z windy rozstałam się ze skoczkiniami, kierując się w stronę mojego, tzn. naszego pokoju. Drzwi nie były zamknięte na klucz, więc najwyraźniej moja współlokatorka była wewnątrz. Szkoda, że nie wybrała się z nami, może szybciej byśmy się poznały. Wydaje się dosyć tajemnicza. Dziewczyny stwierdziły, że będą z nią problemy.
- Hej. - przywitałam się, po czym odłożyłam aparat i zdjęłam kurtkę.
- Jak się udał spacer?
- Bardzo dobrze, pokażę ci potem zdjęcia jak zechcesz. Szkoda, że nie poszłaś z nami.
- Może innym razem. - odpowiedziała.
Wyjęłam ubrania z walizki i poszłam wziąć prysznic. Po około piętnastu minutach byłam gotowa.
- Nie było tutaj może Thomasa? - zapytałam Sabinę.
- Thomasa? Nikogo nie było.
DO: Thomas
W którym jesteś pokoju?
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.
OD: Thomas
Pokój 79
- Wychodzę na chwilę. - powiedziałam współlokatorce, na co ta pokiwała głową i wyszłam.
Po chwili byłam już pod drzwiami do pokoju kuzyna. Zapukałam i weszłam ostrożnie do środka.
- Jesteś sam?
- Fetti jest w łazience, ale zanim wyjdzie pewnie mu trochę zejdzie. Coś się stało Iv?
Opowiedziałam mu o spotkaniu Michała z Bartkiem i o tym, co odkrył.
- Nie martw się, może zapomni, albo po prostu cała sprawa okaże się nieprawdą. Po konkursach w Titisee Neustadt sprawdzimy to.
- Zmieńmy może temat... Jak ci się pracuje z polskimi skoczkami?
- Nie narzekam. Mam teraz współlokatorkę...
Zamierzałam opowiedzieć Thomasowi o Sabinie, ale wtedy dobiegł nas śpiew Manuela z łazienki. Nie było innej możliwości, musieliśmy wybuchnąć śmiechem.
Opanowaliśmy się dopiero, gdy wokalista wyszedł z łazienki. Zaprezentował się tylko z ręcznikiem na biodrach. Moja obecność wywołała na nim zdziwienie, a na jego policzkach pojawiły się niewielkie rumieńce.
- A co ty tutaj robisz? - zapytał, podtrzymując ręcznik.
- Daj spokój Manuel. Widziałam cię przecież w mniejszej ilości odzienia.
Thomas wił się na łóżku ze śmiechu.
- Zbieram się chłopcy. - podeszłam jeszcze do Fettnera i szepnęłam mu do ucha - Ładnie śpiewasz, musisz robić to częściej, zwłaszcza bez koszulki.
Wyszłam z pokoju Austriaków i podążyłam w kierunku swojego. Wciąż chciało mi się śmiać.
____________________________________________________
Rozdział taki o niczym :c Wybaczcie.
Jest fragment z perspektywy Sabiny.
Dziękuje za wszystkie komentarze :)
Zapraszam Was jeszcze na prolog nowej historii - http://skok-w-zapomnienie.blogspot.com/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział świetny! A ten śpiew Manu mnie rozbroił. Czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńPozdrawiam :)
Sabina to wredna jedza! Już jej nie lubię. A rozdział świetny. Śpiew Manu-bezcenny ;-)
OdpowiedzUsuńWeny
Dziękuje, pozdrawiam :)
UsuńRozdział ci wyszedł świetny :) Przynajmniej zabiłaś moją nudę przed Wojewódzkim ;) Dziękuję ci za to xD Manuel śpiewający?! :D No nieźle :) Haha xD Ta Sabina to chyba będzie tak jak moja Christina ,coś tak czuję. A Bartek mógł nie wchodzić w ogóle do pokoju... Pozdrawiam i weny ;* Zapraszam do mnie na jutro :) Połowa rozdziału już jest jeszcze tylko trochę i chyba wcześnie będzie :)
OdpowiedzUsuńJak teraz tak czytam Twój komentarz, to rzeczywiście Sabina jest podobna do Christiny. Nie zwróciłam wcześniej uwagi :D
UsuńDziękuje za komentarz, pozdrawiam ;*
Halo Halo a co to za podły charakterek Sabiny ? No nie ładnie nie ładnie, tak kłamać. A Bartuś to się jeszcze nabierze może na tą jej minę szczeniaczka. Lepiej niech sobie Iva da z dzieciakiem spokój i weźmie się za takiego Gregora, skoro Kłusek zaczyna w nią powątpiewać. Ehhh
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam xx
Widzę, że mam tutaj fankę Gregora.. :D
UsuńDziękuje za komentarz, pozdrawiam :)
Popieram czytelniczkę wyżej! Niech zostawi Bartka i bierze się za Gregorka<3 Już nie lubię Sabiny, chce specjalnie skłócić Kłuska i Iwonę... i ciekawa jestem czy jej się to uda. Bo sądząc po tym pocałunku, którego Bartek nie przerwał, chyba zaczyna wcielać swój plan w życie i tego się boję.
OdpowiedzUsuńKońcówka - mistrzowska! Śpiew Manu przebił wszystko, haha. I to bez koszulki, w samym ręczniku :p
Chyba muszę zrobić jakiś konkretny wątek z Gregorem :D
UsuńDziękuje za komentarz, pozdrawiam :)
Manuel to niech już lepiej nie śpiewa xD
OdpowiedzUsuńTa Sabina to... o mamo. Słów brakuje. Albo cisną się na usta takie, których się głośno nie wypowiada ;p
A konkretny wątek z Gregorem to zawsze jest coś, na co się czeka z utęsknieniem ;p
Pozdrawiam, buziaki ;*
Gregor się pojawi niebawem... No może nie w takim wydaniu jakby wszyscy chcieli
UsuńPozdrawiam :))
Taka wiązanka mi się ciśnie na usta w stronę Sabiny, że sobie nie wyobrażasz, ale ograniczę się do minimum- wredna, mała, podstępna krowa! (Żeby nie powiedzieć brzydko ;D)
OdpowiedzUsuńŚpiewający Manuel, ahhahahahaha! ; D
Się rozumie, kulturę trzeba zachować :D
UsuńSabina, jaka z niej wredna małpa! Iwona stara się być miła, chce złapać z nią jakiś kontakt, a ta obraża ją za jej plecami, robi Bartkowi wodę z mózgu.. Jestem ciekawa jak skoczek zareaguje, gdy spotka Iwkę. Skoczkinie miały rację, będą przez tę lalę problemy i to duże.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój wydarzeń, szczególnie tych dotyczących ewentualnego pokrewieństwa Wellingera z Iwoną ;)
Pozdrawiam świątecznie! :)
Dziękuje, pozdrawiam :)
UsuńJak możesz mówić , że rozdział o niczym ... tak przyjemnie mi się Go czytało:D!
OdpowiedzUsuńChyba jak żaden inny:D
Sabina... by ją żołądź ścisnął! Krowa podła! Intrygantka!
Thomas ;D Moje słodkie!♥
A śpiewający Manu ?! To jest widok!
Rozdział rewelacyjny!
Ann
http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/
Podoba mi się określenie Sabiny :D
UsuńPozdrawiam :)