sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 18


- Nie mówcie mi tylko, że Jasiek napił się herbatki z prądem... - powiedziałam do stojących obok mnie Kacpra i Bartka, wskazując na uśmiechniętego od ucha do ucha Ziobrę, który zmierzał do wyciągu.
- Córkę będzie miał - odpowiedział Skrobot.
- Wi... Wa.. Wie... - zaczął plątać się Bartek. 
- Wiwiana baranie! - zaśmiał się serwisant. 
- Wiwiana? - zapytałam, nie dowierzając, na co moi towarzysze pokiwali tylko głowami. 
- Przepraszam... Mogę z panią chwilę porozmawiać? - usłyszałam za sobą czyjś głos mówiący perfekcyjnie po niemiecku. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Alexander Poitner. 
- O co chodzi? - zapytałam, odchodząc kawałek za nim. 
- Przejdę od razu do rzeczy... Z przyczyn niezależnych ode mnie nasza kadra została bez fizjoterapeuty i pilnie kogoś poszukujemy. Manuel jeszcze przed inauguracją sezonu świetnie panią rekomendował, ale wtedy nie mieliśmy żadnego wolnego miejsca. Jednak teraz bardzo by nam się pani przypadała. Ma pani dobry kontakt z chłopakami... Łukasz Gębala na pewno poradziłby sobie sam. Austriacki Związek Narciarski gwarantuje pani trzy razy większe zarobki niż dotychczas.
- Dziękuję za propozycję, ale nie mogę skorzystać - odpowiedziałam pewnie.
- Proszę się zastanowić...
- Odejście z polskiej kadry nie wchodzi w grę... Ale mogę panu polecić idealną osobę.
- Doprawdy? 
- Moja przyjaciółka Chiara Ferro świetnie nadaje się na to miejsce.
- A pani nie da się jednak namówić? - zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.
- Przykro mi, ale nie...
- Echh... To kiedy mógłbym z nią porozmawiać?
- Pasuje panu dzisiaj po konkursie?
- Idealnie. W takim razie do zobaczenia. 
- Do zobaczenia - odpowiedziałam i sięgnęłam do kieszeni po telefon, aby wybrać numer przyjaciółki.

- Słucham? - usłyszałam jej głos.
- Cześć Chiara. Zbieraj się i przychodź mi pędem na skocznię! 
- A co, ta żmija przyszła? Już ja jej poprawię ten krzywy nos! - powiedziała wściekła.
- Żmija? Aaaaa... Sabina! Nie, nie ma jej, mam lepsze wieści. Przychodź jak najszybciej.
- Stało się coś czy co, że tak pilnie mnie potrzebujesz?
- Nic się nie stało, dopiero się może stać - rzuciłam tajemniczo, cicho się śmiejąc. - Przychodź jak najszybciej. Czekam na ciebie! - powiedziałam i rozłączyłam się.

- Uuuuu... No to po Freundzie - powiedział Skrobot.
- Co się stało chłopaki? - zapytałam.
- Freund zaliczył upadek przy lądowaniu - odpowiedział Bartek. - Janek prowadzi, a został jeszcze tylko Schlierenzauer.
- Eee... Nie popisał się nasz gwiazdor - skomentował Kacper po skoku Gregora. Spojrzałam na niego z niezadowoleniem. - No co? 



* * *



Kochana Blanko


Pogubiłem się w skokach, pogubiłem się w uczuciach, pogubiłem się w życiu...
Nic nie idzie po mojej myśli.

Skoki w moim wykonaniu są beznadziejne. Niby nie jest tragicznie, trener mówi, że w moim wieku i z moim doświadczeniem w Pucharze Świata każdemu zdarzają się wahania formy i powinienem tylko regularnie pracować i wszystko samo się unormuje. Jednak ja tego nie czuję.
Kiedyś  każdy moment w powietrzu dawał mi ogromne pokłady nowej energii i ogromne szczęście. Lecz teraz każdy skok jest dla mnie jedynie obowiązkiem, z którego powinienem się wywiązać. Nie chcę skakać bo muszę. Chcę to robić, bo to kocham, ale z każdym dniem zaczynam w to wątpić.

Moje życie uczuciowe... Czy ja w ogóle mam jakieś życie uczuciowe? Nie wiem...
Czasami mam wrażenie, że ono umarło razem z Tobą.
Myślałem, że jestem ważny dla Sabiny. Nie była mi obojętna, dobrze czułem się w jej towarzystwie. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej przywiązywałem się do jej obecności, do jej oliwkowych oczu, mocnych perfum, uroczego śmiechu...
Zaczynała dla mnie dużo znaczyć, ale nie mogłem nazwać tego poważnym uczuciem. Teraz to wiem. Utwierdziła mnie w tym sytuacja z Deschwandenem. W tym samym czasie, kiedy była ze mną, myślała o nim. Kiedy tylko byłem jej niepotrzebny, szła do niego. Wiedząc, że on ma kogoś i tak brnęła w tą relację, jednocześnie robiąc ze mnie totalnego idiotę.
 Gdyby nie Chiara - dziewczyna Deschwandena i jednocześnie przyjaciółka Iwony pewnie nadal tkwił bym w tym chorym układzie.
Chociaż kiedy się o tym dowiedziałem, myślałem, że to tylko głupi żart. Ale jak zobaczyłem ją taką poobijaną, uwierzyłem i zapragnąłem cofnąć czas mimo iż to niemożliwe.
Od tego momentu nie chciałem mieć z nią nic wspólnego, a nasza dzisiejsza nieprzyjemna rozmowa tylko mnie w tym utwierdziła.
Dowiedziałem się o sobie całkiem sporo... Że nie potrafię dostrzec czyichś starań, zero we mnie spontaniczności, zachowuję się jak zmęczony życiem siedemdziesięciolatek, jestem - czytuję: popieprzonym dupkiem zachowującym się jak jakiś chory mamin synek.
Czy ona naprawdę myślała, że ja tego nie wiem? Kiedy mnie opuściłaś, zamknąłem się 
w sobie i nie potrafię zachowywać się tak jak kiedyś. Dobrze wiem, że powinienem być bardziej spontaniczny, cieszący się życiem. Jestem w końcu młodym facetem z całkiem niebrzydką facjatą i w dodatku mam przed sobą lata sportowej kariery. 
Jednak tak ciężko w to uwierzyć... Mój blask jakby zgasł i nie umiem sprawić, aby ponownie rozbłysnął. Może brzmi to trochę narcystycznie, ale tak jest.
Nie potrafię cieszyć się życiem tak, jak kiedyś.

W dodatku względem Iwony ponownie zachowuję się jak skończony imbecyl.
Ta noc w Titisee-Neustadt... Byliśmy pijani, ale nie tak żeby tego nie pamiętać, 
przynajmniej ja... Nie zaciągnąłem jej do łóżka z premedytacją. Dobrze wiesz, 
że taki nie jestem. Chciałem tego, pragnąłem się do niej zbliżyć...
Tej nocy nigdy nie zapomnę.
A teraz? A teraz pomieszkujemy razem w pokoju i zachowujemy się jak najzwyklejsi znajomi z pracy. Jednak to tylko zwykły blef. Jest między nami jakieś napięcie, 
które nie wiem jak rozładować.
Zależy mi na niej i chciałbym się stać dla niej kimś ważnym.
I wygląda to dosyć dziwnie... Jedna kopnęła mnie w tyłek, lecę do drugiej.
Ale to nieprawda. To chyba właśnie dzięki Sabinie zrozumiałem, że osobą, którą jestem 
w stanie pokochać jest Iwona.
Tylko pojęcia nie mam, jak ja się odważę powiedzieć to głośno.
Kiedy byłaś ze mną, nie było dla mnie żadnych ograniczeń. Cały świat stał otworem, 
a wypowiedzenie tych dwóch słów, nie wiązało się z żadną obawą.


Pojutrze już Wigilia. Tak bardzo kochałaś Boże Narodzenie. Pamiętasz jak razem ubieraliśmy choinkę? Najpierw u Ciebie w domu, a następnie u mnie. Potem wychodziliśmy na zakupy, aby poszukać jakichś prezentów. 
To był chyba najpiękniejszy czas w roku. Uwielbiałaś świąteczną atmosferę. Z radością pomagałaś swojej mamie w przygotowaniach, a kiedy przychodziłaś do mnie, byłaś chętna pomóc mojej. Byłaś taka kochana, dobra, pełna ciepła... 
Moja rodzina szalała na Twoim punkcie.
Teraz święta straciły swój czar. Bo jak mam się cieszyć z narodzin Jezusa,
kiedy Bóg zabrał mi Ciebie? 

Jutro już wrócimy do Polski, teraz jesteśmy w Engelbergu. Wczoraj Jasiek wygrał. 
To chyba wiadomość o tym, 
że będzie miał córkę, dodała mu skrzydeł. 
Ja także kiedyś marzyłem, że w przyszłości będziemy mieć małe Kłusiątka. Już nawet imiona miałem wybrane. Jeśli byłaby dziewczynka to Diana, a jeśli chłopczyk to Gabriel.
Wiem... Głupie szczeniackie marzenia. Ale wierzyłem w to, że zestarzejemy się razem
z gromadką dzieci i wnucząt u boku. 

Dzisiaj liderem został Kamil, ale Jasiek był na trzecim miejscu. Chłopaki oblewają ich sukcesy, ale ja nie mam ochoty. Wypiłem kieliszek szampana i zmyłem się razem ze sztabem z pokoju Ziobry i Stocha.
Iwony też się ulotniła. Poszła pewnie świętować z Chiarą jej nową posadę w Austria Team.
Była od rana taka uśmiechnięta. Widać było, że cieszy się, że jej przyjaciółce się udało
 i teraz będą mogły spotykać się na każdym konkursie.
Kiedy widzę ją szczęśliwą, sam czuję się lepiej.

Chciałbym, aby w przyszłości była szczęśliwa właśnie z mojego powodu...



Odłożyłem długopis, zapisaną kartkę włożyłem do zielonej teczki, którą schowałem do 
walizki. Spojrzałem na zegarek - 23:44. Pomimo późnej pory zdecydowałem się zejść na dół po coś do picia. Wsunąłem buty na nogi i opuściłem pokój. Zszedłem schodami do hotelowego baru. Pomimo tego, że korytarze świeciły pustkami, bar cieszył się sporą liczbą klientów. Na jednym z krzeseł dostrzegłem Iwonę. Nie dało się nie zauważyć, że miała trochę wypite. Obok niej stała Chiara i wyglądało na to, że próbuje namówić ją do wyjścia. Złapała mnie na tym, że się im przyglądałem i przywołała mnie ruchem dłoni. Zanim cokolwiek zdążyłem zamówić, podszedłem do dziewczyn. 
- Ufff... Jak dobrze, że przyszedłeś. Pomożesz mi z nią? - zapytała Włoszka, wskazując na ledwo przytomną Iwonę. 
- Jasne. Co ty z nią zrobiłaś? - zaśmiałem się cicho.
- Ja? Nic! - odpowiedziała, a do moich nozdrzy dotarła mocna woń alkoholu. 
- Zaprowadzę ją do pokoju, nie martw się. 
- Dzięki, w takim razie ja też już pójdę.
- Dasz sobie radę? - zapytałem dla upewnienia.
- O mnie się nie martw - rzuciła, puszczając oczko. - Zaopiekuj się nią. Dobranoc - zabrała torebkę i lekko chwiejnym krokiem ruszyła do drzwi. 
- Idziemy Iva - powiedziałem, przewieszając sobie jej torebkę przez szyję i chwyciłem ją za ręce.
- Nigdzie nie idę - odpowiedziała, śmiejąc się i oparła się o blat. - Ja zostaję TU - wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo, ciągle się śmiejąc.
- No chyba po moim trupie - podwinąłem rękawy od bluzy i szybkim ruchem wziąłem ją na ręce. 
- Puść mnie... David na mnie czeka - powiedziała, nieporadnie machając ręką w kierunku jakiegoś napakowanego blondyna.
- Ani myślę - bąknąłem i ruszyłem z nią w kierunku windy. 
Kiedy już dotarliśmy do windy, postawiłem ją na ziemi. Jak na takie małe chucherko całkiem niemało ważyła. Zachwiała się lekko, ale w porę złapałem ją w ramiona. Zaśmiała się znowu i zaczęła śpiewać jedną z piosenek Brathanków.
Kiedy winda zatrzymała się na naszym piętrze, ponownie wziąłem ją na ręce. Próbowałem ją uciszyć, ale bez skutku. Zmniejszyłem odległość pomiędzy naszymi twarzami i pocałowałem ją. Na szczęście poskutkowało. Zmieszała się trochę, słodko się przy tym czerwieniąc, ale była cicho. Uśmiechnąłem się do niej, składając na jej ustach jednego przelotnego całusa. 
Weszliśmy do pokoju i położyłem ją na jej łóżku. Zdjąłem jej sweter i buty.
- Chyba tak spać nie pójdę, co? - zaśmiała się, pokazując na siebie. - Pomożesz? - zapytała, robiąc maślane oczka, co w połączeniu ze stężeniem alkoholu w jej krwi wyglądało naprawdę zabawnie, a zarazem uroczo. 
Wyjąłem jej piżamę i ponownie wróciłem na łóżko. Iva przysypiała już trochę, więc nie ociągając się, zabrałem się za jej przebranie. Trochę nieporadnie zdjąłem jej bluzkę i założyłem koszulkę od piżamy. Zachichotała cicho, mrużąc oczy. Jeszcze spodnie... 
- Jakoś w Titisee lepiej mi poszło - pomyślałem.
Z trudem dokończyłem jej przebieranie i przykryłem ją kołdrą. Zabrałem kilka rzeczy i poszedłem pod prysznic.
Kiedy wyszedłem z łazienki, Iwona już spała. Zgasiłem światło, zostawiając jedynie świecącą się małą lampkę przy jej łóżku. Sprawdziłem jeszcze tylko, która godzina i wskoczyłem pod kołdrę. 
- Baaaartuuuś - szepnęła Iva. - Boję się sama spać.
Odkryłem kołdrę i zerknąłem w jej stronę.
- No przecież jestem obok - odpowiedziałem. 
- Ale... Ale jak jakiś potwór wyjdzie spod łóżka albo z szafy? - zapytała niewinnie, lekko bełkocząc. Ledwo powstrzymałem się przed parsknięciem głośnym śmiechem. - Boję się... Mogę do ciebie? 
Trochę zdziwiły mnie jej słowa, co nie zmienia faktu, że w moim łóżku jest zawsze mile widziana.
- No chodź - powiedziałem, robiąc jej miejsce obok siebie. Z trudem wyplątała się z kołdry i prawie się przewróciła, zanim znalazła się przy mnie. Położyła się obok, przytulając się do mnie. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło. - Dobranoc. 
Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć, ale uniemożliwił mi to cichy płacz Ivy.
- Co się stało?
- Wszystko jest do dupy... - mówiła, łkając. - Brat ma mnie w dupie, ty masz mnie w dupie, a ja ciebie tak straaaaasznie kocham Bartuś. No a ty masz mnie w dupie... A słyszałeś najnowszego newsa? - zapytała, zaczynając się śmiać i otarła mokre policzki ręką. - Podobno to ja pobiłam Sabinę. Chłopaki tak plotkują. A to wstrętne babsztyle!! Baaaaartuuuś?
- Tak?
- A ty byś chciał, żebym to ja ją pobiła a nie Chiara? - zapytała, wlepiając we mnie swoje niebieskie oczy. Wydawało mi się, że się przesłyszałem. Alkohol naprawdę jej nie służy. - Bo jak chcesz to ja jej oczy wydrapię... Bo ty jesteś tylko mój i ja nie chcę się tobą dzielić - powiedziała i wpiła się w moja usta.
- Z nikim nie musisz się mną dzielić - odpowiedziałem, kiedy oderwała się ode mnie i przytuliłem ją do siebie.



* * *


Rozbudził mnie zapach kawy. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że nie leżę w swoim łóżku tylko w Bartka. Co się wczoraj wydarzyło? Pamiętałam, że Chiara dostała pracę i poszłyśmy do baru... To wszystko. Głowa mi pękała i nic więcej nie mogłam sobie przypomnieć.
- O proszę! Widzę, że już się obudziła nasza balangowiczka - zaśmiał się Bartek.
- Błagam... Ciszej... - jęknęłam. - Która godzina?
- Dziesięć po siódmej - odpowiedział. - Za dwadzieścia minut śniadanie, ale jeśli chcesz to przyniosę ci coś tutaj.
- Czytasz mi w myślach.
Zabrałam czyste rzeczy i ruszyłam pod prysznic. Chłodna woda spływająca po moim ciele nieco otrzeźwiła mój umysł, ale nadal nie pamiętałam wczorajszego wieczoru. Otarłam mokre ciało ręcznikiem i ubrałam się. Włosy związałam w wysokiego kucyka, zrobiłam nieco mocniejszy makijaż niż zwykle aby ukryć ślady zeszłego wieczoru. Kiedy wyszłam z łazienki, Bartek akurat wrócił do pokoju.
- W pół do dziewiątej wyjeżdżamy - powiedział i podał mi croissanta. Szybko go zjadłam i chwyciłam kubek z kawą.
- Fuuuuj! Gorzka!
- Szybciej postawi cię na nogi moja droga. 
Dokończyliśmy pakowanie i wyszliśmy z pokoju. Będąc już w holu, usłyszałam, że ktoś mnie woła po angielsku.
- Iva, zaczekaj! 
Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam wysokiego, dobrze zbudowanego blondyna. Odruchowo ścisnęłam dłoń Bartka, który momentalnie się przy mnie zatrzymał.
- Wczoraj tak szybko wyszłaś i...
- Spieszymy się, do widzenia - odpowiedział za mnie Bartek, objął mnie ramieniem i szybko poszliśmy w kierunku drzwi.
- Kto to był? - zapytałam, kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz. 
- Twój nowy znajomy ze wczoraj. Czekaj... Jak on miał... Aaa! David! Chciałaś zostać z nim na dłużej, ale odwiodłem cię od tego planu.
- O Boziu... Dziękuję ci Bartek - powiedziałam z wdzięcznością i zajęłam miejsce w busie, który miał nas odwieźć na lotnisko.
- Usiądziesz ze mną? - zapytałam Kłuska. Pokiwał głową i zajął miejsce obok mnie. - Nie wiem, jak znalazłam się w pokoju i co się potem działo, ale mam nadzieję, że nie naopowiadałam ci żadnych głupot. Naprawdę nic nie pamiętam.
- Wszystko okej. Nie zrobiłaś nic, czym mogłabyś mnie urazić. 
Ułożyłam wygodnie głowę na jego ramieniu i przymknęłam powieki.
- Wysiadamy robaczki! - obudził mnie dopiero wesoły głos trenera.






________________________________________________________

Nie jestem zadowolona z tego czegoś powyżej. Tyle w tym temacie ;)


Na pocieszenie Bartuś ^^
(I jak go tu nie kochać?)



Zapraszam Was na nowe opowiadanie z Morgim:

Start był zaplanowany na trochę później, ale moja niecierpliwość 
wzięła górę.



Dziękuję Wam za te ponad 20 tys. wyświetleń <3







11 komentarzy:

  1. Iwona i Chiara się opiły! Ale miały co świętować. A swoją drogą to chciałabym je zobaczyć w takim stanie ;) Bartek pocałunkiem zatkał jej usta... a ona mu potem powiedziała, że go kocha. Szkoda tylko, że po pijanemu :( Ale zawsze coś :D Ten list Bartka do Blanki taki wzruszający i smutny... Wrócę jeszcze do początku rozdziału. Bardzo dobrze, że Iwona skarciła wzrokiem Skrobota za to co powiedział o Gregorze. Należało mu się :P Pozdrawiam i buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gregor to świętość - obrażać nie wolno! :D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Ojj, Iwona trochę za dużo wypaplała Bratkowi.. Przynajmniej teraz chłopak wie, na czym stoi! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak ona nic nie pamięta... Ale przecież amnezja alkoholowa zawsze się może cofnąć ;D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Oł jeeeeeee ! Czaderski rozdział kochana. Lubię pijanych ludzi. Oni zawsze są tacy szczerzy i uroczy Haha. Mam nadzieję że Bartuś odpowiednio wykorzysta to czego się dowiedział. Pisz szybko kolejny!
    Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wyśmienity :3 Iwona zaszalała. Bartek taki miły i fajny jest :) Dobrze, że tego nie wykorzystał. Pozdrawiam i weny :* Nie wiem co tu więcej pisać :) A małe pytanko do cb? Planujesz czytać mój ostatni blog z Mattem Andersonem? :) Bo mi na tym strasznie zależy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro ostatni to wypadałoby przeczytać! :)
      Daj znać, kiedy się coś pojawi
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. W przyszłą sobotę. Czekam na ciebie i mam nadzieję, że prolog ci się spodoba. Jeszcze ciekawszy będzie 1 rozdział :)

      Usuń
  5. Wspaniały rozdział <3

    OdpowiedzUsuń