czwartek, 13 marca 2014
Rozdział 10
Nadszedł wreszcie piątek, czyli dzień konkursu. Skoczków oprócz treningu czekały jeszcze kwalifikacje, gdyż wczoraj z powodu szalejącego wiatru nie udało się ich rozegrać. Nie byłam z tego powodu zadowolona. Nie uśmiechało mi się dodatkowo marznąć. Ale to moja praca, założę cieplejszą kurtkę, owinę się szalikiem i przetrwam. Z całkiem pozytywnym nastawieniem wyszłam przed hotel. Skoczkowie zbierali się powoli. Wsiadłam do busa, jak najdalej tylko się dało od najwyraźniej przygnębionego Kłuska.
Od tego głupiego zajścia z Gregorem i jego popisu przed kolegami z kadry nie odzywałam się do niego. Unikałam go na wszelkie możliwe sposoby. Niejednokrotnie próbował ze mną porozmawiać, ale nie chciałam. Nie teraz, nie po tym. Skrzywdził mnie. Bolały mnie jego słowa, które cały czas miałam w pamięci. Próbowałam je za wszelką cenę z niej wymazać. Jednak to nie było takie proste, jak bym chciała. Przy indywidualnych ćwiczeniach ze skoczkami mogłam liczyć na wyrozumiałość Łukasza. Bez żadnego "ale" zgadzał się, abym nie musiała pracować z Bartkiem. Wyraźnie dziwiła, a zarazem ciekawiła go nasza relacja, ale o nic nie pytał. Pozostali też nie drążyli tematu. Przynajmniej nie męczyli mnie. Podobno próbowali wyciągnąć coś od Stefana, ale ten milczał jak grób, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Oprócz Chiary był jedyną osobą, z którą mogłam o tym porozmawiać.
Podróż na teren obiektu Ruka minęła w około 15 minut. Zabrawszy swoje rzeczy udałam się do szatni, aby się trochę ogrzać. Jak na listopad było naprawdę zimno. W tym momencie, pomimo tego, że od zawsze kochałam zimę, zatęskniłam za słoneczną Hiszpanią. Skoczkowie zostawiwszy swoje manatki, udali się na małą rozgrzewkę. Miałam im towarzyszyć, ale byli tak wspaniałomyślni, że zadeklarowali się, że sami sobie poradzą. Od razu wyczułam podstęp, ale przystałam na ich propozycję.
O godzinie 13 rozpoczął się trening. Razem z resztą sztabu obserwowaliśmy poczynienia zawodników. Warunki jak na to fińskie miasteczko były wyjątkowo dobre. Polakom udało się osiągnąć dobre odległości. Wyjątkiem był Stefan, ale przy niekorzystnym wietrze jaki mu się trafił, nawet sam Małysz nie poszybowałby dalej. Trening wygrał Morgi, drugi był Prevc, a trzeci Schlierenzauer. Zaraz potem odbyły się kwalifikacje. Gdyby nie ciepła herbata, którą przyniósł mi Skrobot, słowo daję, chyba bym zamarzła. Warunki zaczęły się nieznacznie pogarszać. Modliłam się w duchu, aby konkurs udało się rozegrać bez większych przerw. Kwalifikacje wygrał Thomas. Wyraźnie widać, że sezon zaczyna od wysokiej formy. Jak zawsze cieszyłam się z jego sukcesów. Z Polaków nie udało się tylko zakwalifikować Huli. Widać było, że był lekko zawiedziony, ale znów trafił na jedne z gorszych warunków, a rekompensata nie była wystarczająca, aby udało mu się wślizgnąć do konkursu. Kończyłam pić moją malinową herbatę, a Piotrek dotrzymywał mi towarzystwa, sypiąc swoimi żartami jak z rękawa, kiedy obok nas zjawił się trener.
- Możemy porozmawiać?
- No wiem.. żem trochę spóźnił ten skok, ale odległość przecież elegancka. - zaczął tłumaczyć się Żyła.
- Nie z Tobą Piotrek. Idźże mi stąd, my sobie potem pogadamy. Z Ivą chciałem chwilę porozmawiać.. na osobności. - wyraźnie podkreślił ostatnie dwa słowa.
- O co chodzi? - zapytałam, widząc, że Piotrek się oddalił.
- Może chodźmy stąd. Tutaj wszyscy wszystko słyszą.
Posłusznie udałam się za Kruczkiem. Poszliśmy się przejść koło szatni, które były najbardziej oddalone od naszej. To nie miała być rozmowa taka, jakie zawsze raczyliśmy odbywać. Tu najwyraźniej chodziło o coś innego, coś poważniejszego.
- Nie mam w zwyczaju wtrącać się w życie prywatne skoczków, ale w zaistniałej sytuacji czuję się trochę... hmmm... jak by to ująć... dziwnie i sam nie wiem co o tym myśleć. Próbowałem co nieco podpytać chłopaków, ale sama dobrze wiesz, jak to z nimi jest. Z góry przepraszam, nie chcę być niedelikatny, czy coś... No dobrze... ale do rzeczy. Czy możesz mi powiedzieć co zaszło między Tobą a Bartkiem? Chodzi mi o tą sytuację, która miała miejsce podczas kolacji. Od tego czasu chodzi rozkojarzony, nie przykłada się szczególnie do skoków, skacze jakby od niechcenia. Jego rezultaty tutaj w Kuusamo nie są zadowalające. Nie jest oczywiście źle, ale wszyscy liczyliśmy, że będzie się lepiej prezentował.
- Mogłam się domyślić, że o to chodzi... No więc...yyy... Bartek zobaczył mnie w dosyć dwuznacznej sytuacji z Gregorem, a resztę już sam widziałeś. Od tego momentu nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. To chyba tyle w tym temacie.
- Rozumiem, że to było dla Ciebie przykre, ale bardzo Cię proszę Iva, porozmawiaj z nim.
- Myślę, że tyle mogę spróbować, ale nic nie obiecuję.
- Dziękuje. - widać było, że sprawiłam mu ulgę swoim zapewnieniem - A czy mogę o coś zapytać? Tak z czystej ciekawości, po koleżeńsku. - no nie, teraz to już nawet nie wiem co myśleć. Raczej mnie trener na randkę zapraszał nie będzie, bo w końcu ma żonę i w ogóle.
- No chyba tak.
- Czy to co mówił Bartek... to znaczy... czy Ty coś Iva ze Schlierenzauerem?
- Nie trenerze. - odpowiedziałam i cicho się zaśmiałam.
- No nieźle się wygłupiłem. Chodźmy już lepiej, bo zaraz się zacznie konkurs, a nie zapominaj o tym, co mi obiecałaś.
- Powiedziałam, że spróbuję. - sprostowałam słowa Kruczka i ruszyliśmy w stronę powrotną.
Do konkursu zostało kilka minut, skoczkowie powoli wędrowali na górę. Pomyślałam, że to dobry moment, aby wyjaśnić wszystko z Kłuskiem. Los mi sprzyjał, gdyż kiedy weszłam do szatni był tam tylko on i Kamil, który szybko się ulotnił. Nie wiedziałam od czego zacząć. Najchętniej jeszcze raz uderzyłabym go w policzek, za to jak się zachował.
- Chyba powinniśmy porozmawiać. - zaczęłam dosyć niepewnie.
- To chyba ja powinienem Cię przeprosić. Zachowałem się jak totalny idiota. Masz prawo być z kim chcesz, a ta szopka, którą odstawiłem, nigdy nie powinna mieć miejsca.
- Masz rację, sytuacje z tamtego dnia nigdy nie powinny się zdarzyć. Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo zraniły mnie Twoje słowa... - spuściłam wzrok na podłogę, a po moim policzku spłynęła łza. Bartek podszedł do mnie, ujął moją twarz w dłonie i otarł kciukami łzy. W jego oczach dostrzegłam blask. Taki sam jak przed kilkoma dniami w Klingenthal.
- Przepraszam, wybacz mi to szczeniackie zachowanie. Proszę Cię.. już mam naprawdę dosyć ćwiczeń z Gębalą. - na jego słowa kąciki moich ust delikatnie powędrowały ku górze.
- Zgoda. - powiedziałam cicho, ale dobrze wiedziałam, że usłyszał. Pocałował mnie w czoło, co totalnie mnie zdziwiło, po czym ruszył ku wyjściu. Będą w drzwiach zwrócił się jeszcze do mnie.
- Nie zapomnij trzymać za mnie kciuków.
Zaopatrzywszy się w ciepłą kawę ruszyłam oglądać konkurs. Wiatr kręcił w różnych kierunkach, a od czasu do czasu pojawiały się silniejsze podmuchy, co powodowało krótkie przerwy w zawodach, a także zmiany belki startowej przez jury. Jako pierwszy z Polaków skakał Kamil. Uzyskał 126,5 metra. Dawid skoczył słabiej - 120,5 m. Nadszedł czas na Schlierenzauera. Instynktownie zacisnęłam kciuki. Wszyscy byli święcie przekonani, że skoro odpuścił skok w Klingenthal, to tutaj będzie się starał wślizgnąć na podium. Austriak uzyskał 128,5 metra. Był to dobry wynik, ale pojawiły się lepsze. Kolejnym z biało-czerwonych był Janek. Uzyskał tylko 118,5 metra i nie mógł myśleć o awansie do drugiej serii. Lepiej poszło Maćkowi i Piotrkowi, którzy uzyskali kolejno 126,5 i 124,5 m. Dobry skok trafił się także Thomasowi - 127,5 metra. Jako ostatni skakał lider klasyfikacji generalnej. Tak jak obiecałam - mocno zacisnęłam kciuki. Poprawił gogle, sprawdził wiązania nart i odbił się od belki. Uzyskał 128 m. Uśmiechnął się do kamery i udał się w naszą stronę.
Zostawiłam chłopaków na chwilę samych i poszłam po coś ciepłego do picia, gdyż po mojej kawie nie było już nawet śladu.
- Iv zaczekaj! - usłyszałam za sobą głos Thomasa. - Nawet nie mamy kiedy na spokojnie pogadać. Mam nadzieję, że podczas kolejnego konkursu będziemy już w tym samym hotelu.
- Też mam taką nadzieję.
- Coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku. Idź już, porozmawiamy później, bo Cię najwyraźniej Poitner szuka. - ruchem głowy wskazałam mu wołającego go Poitnera, po czym cmoknęłam go w policzek i ruszyłam dalej.
Kolejną spotkaną osobą okazał się Kruczek. Szepnął w moją stronę tylko "dziękuje", na co się uśmiechnęłam, bo dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
W drugiej serii wiatr coraz bardziej przybierał na sile. Na szczęście udało rozegrać się ją do końca. Na pierwszym stopniu podium stanął Gregor, który sensacyjnie awansował z piętnastego miejsca. Drugi był Niemiec Marinus Kraus, swoją drogą bardzo sympatyczny i przezabawny, a trzeci Morgi. Bardzo fajne podium, nie powiem, że nie. Najlepszy rezultat z Polaków osiągnął Kamil. Zajął bowiem dziesiąte miejsce.
Po powrocie do hotelu wzięłam ciepłą kąpiel i szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Sobota nie była pomyślna dla skoczków. Najpierw obficie padał śnieg, potem rozegranie kwalifikacji uniemożliwił silnie wiejący wiatr. Konkurs rozpoczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem. Wszystko przeciągało się niemiłosiernie. Bywało, że jeden zawodnik dwukrotnie schodził z belki. Stefanowi udało się trafić na jedne z lepszym warunków. Uzyskał 138 metrów, jednak los się do niego nie uśmiechnął. Jury podjęło decyzję o odwołaniu zawodów.
Trochę zawiedzeni wróciliśmy do hotelu.
Zabrałam się za pakowanie, bo już jutro czekała nas podróż do Lillehammer. Miałam tylko nadzieję, że pogoda w Norwegii okaże się dla nas wszystkich łaskawsza niż w Finlandii.
_____________________________________________
Rozdział miał pojawić się szybciej, ale niestety szkoła pokrzyżowała moje plany.
Ale za to dzisiaj prezencik ode mnie z okazji moich własnych urodzin.
Następny pisany z perspektywy Bartka :)
PS. Trzymajcie za mnie kciuki jutro...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to wszystkiego najlepszego,wielu wygranych ulubionych zawodników,emocji z MŚ :D :*Co do rozdziału wyszedł ci fajnie ;) Dobrze,że Bartek wreszcie pogodził się z Iwoną :) Łukasz nieco rozbawił mnie swoją ciekawością,ale gdzie by nie spojrzeć w telewizji jest naprawdę sympatycznym trenerem i dużo już osiągnął z naszymi chłopcami :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i weny :*
OdpowiedzUsuńPS wpadnij do mnie jutro na newsa ale po skokach postaram się napisać dopiero :)
Dziękuje za życzenia :*
UsuńNa pewno zajrzę, pozdrawiam :)
A, no to wszystkiego najlepszego z okazji Twoich urodzin. Obyś dalej pisała dla nas tak świetne rozdziały! :***
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Kłusek pogodził się wreszcie z Iwoną, bo po tym jego forma się polepszyła, co pokazuje odległość w skoku w kwalifikacjach. Ach, ten Kruczek! Ale to dobrze, że się tym zainteresował, bo teraz jego podopieczny oddaje dalekie skoki! :-)
Dziękuje :* Pozdrawiam :)
UsuńZdecydowanie bardziej pozytywny rozdział niż ostatni ;) Dobrze, że Bartek i Iwona się pogodzili, ja tu jakiś romans wyczuwam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny odcinek, czekam na kolejny!
Pozdrawiam! ; )
Dzięki za komentarz, pozdrawiam :)
UsuńWszystkiego najlepszego :) Bardzo fajny rozdział, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPS. Dzięki za wizytę u mnie i zapraszam ponownie :)
Dziękuje :)
UsuńNa pewno zajrzę :)
wszystkiego najlepszego :* wiem, że spóźnione, ale to nie ważne :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. czekam na następny.
pozdrawiam gorąco, ściskam mocno i życzę oceanu weny, buziaki :*
Dziękuje i pozdrawiam :*
UsuńWszystkiego najlepszego! ;**
OdpowiedzUsuńRozdział z perspektywy Bartka to dobry rozdział ;) Kocham go szalenie i każde słowo jakie wypowiedział bądź mógł wypowiedzieć są dla mnie cudem nad cudami! Więc czekam z niecierpliwością na następny.
I rewelacyjna jest wiadomość, że pogodził się z Iwoną. Może to potrwa jakiś czas i może nawet coś im z tego wyjdzie? No zobaczymy. Ale liczę na to ^^
Pozdrawiam i ściskam ciepło ;**
Dziękuje i pozdrawiam :*
UsuńTrener na wszystko chce mieć oko. Widać, że martwi się nie tylko o kwestie sportowe ale też osobiste swoich zawodników, a przy tym nie narzuca się nikomu. I dobrze, że wreszcie sobie wyjaśnili wszystko i się pogodzili. To z pewnością lepiej na nich wpłynie niż milczenie :-)
OdpowiedzUsuńI najważniejsze wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Spełnienia marzeń, a blogowo dużoooo weny :-)
Pozdrawiam Marzycielka
ps. u mnie też nowość --->http://the--bittersweet--life.blogspot.com/
Wygrał Piotrek. Uderz w stół, a nożyce się odezwą, jak to mówią. Jego kiedyś zabije to wychodzenie przed szereg. Nikt nie ma pretensji, a ten już się tłumaczy! Uwielbiam go. W ogóle całą tę kadrę, gdzie każdy wszystko wie, wszyscy wszystko słyszą, a jak ktoś czegoś nie wie to chodzi i próbuje się wywiedzieć. Nawet trener z czystej ciekawości, a musi wypytać. Ciekawe komu wypaplał, że jednak z Gregorem to nie. A! I jeszcze Stefan milczący jak grób :D Kocham! A tak a propos to Stefan to jest wyjątkowo biedny! Taki cudny skok, a odwołali :( Ale chociaż zdjęcie z Mikołajem sobie cudne zrobił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuje za komentarz, pozdrawiam :)
Usuńhttp://badforevergirl.blogspot.com/2014/03/prolog_30.html zapraszam na prolog :)
OdpowiedzUsuń