środa, 5 marca 2014

Rozdział 9



Kochana Blanko

Ktoś kiedyś powiedział, że listy pomagają w pozbywaniu się tłumionych uczuć i emocji.
Pomimo tego, że od Twojej śmierci minęły dwa lata nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego taki los spotkał właśnie Ciebie. Dlaczego to właśnie Ty musiałaś przegrać walkę z białaczką?
Miałaś przed sobą tyle planów i marzeń. Dzisiaj obchodziłabyś dwudzieste pierwsze urodziny. Pewnie spędzalibyśmy je razem, jedząc Twój ulubiony tort czekoladowy.

Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
Był przedostatni dzień sierpnia 2009 roku. Wracałem późnym popołudniem z treningu. Jak zawsze zatrzymałem się na chwilę w parku. Wtedy zauważyłem Ciebie. Siedziałaś zapłakana na jednej z ławek. Nigdy wcześniej nie przejąłbym się jakąś płaczącą dziewczyną, nie wtedy mając szesnaście lat i zwracając uwagę jedynie na czubek własnego nosa. Jednak tym razem było inaczej. Coś mnie tchnęło i poczułem, że muszę, że chcę Ci pomóc. Ostrożnie podszedłem do Ciebie. Bałem się tego, nigdy nie okazywałem empatii, byłem obojętny na uczucia innych ludzi. Cicho zapytałem, co się stało, a Ty bez żadnych wątpliwości odpowiedziałaś, że Twój dziadek, którego bardzo kochałaś zmarł. Nie wiedziałem jak się zachować. Podałem Ci tylko chusteczki mówiąc cicho "współczuję" i odszedłem.
Przez całą drogę, którą pokonałem do domu myślałem tylko o Tobie, o tej delikatnej szatynce z zielonymi zapłakanymi oczami. Następnego dnia wyjechałem z rodziną do Zakopanego, mając świadomość, że już nigdy Cię nie spotkam. 
Czułem żal do rodziców z powodu przeprowadzki. Miałem tutaj swoich znajomych, swój klub, a w Zakopanem musiałem zaczynać wszystko od nowa ze świadomością, że już nigdy nie spotkam Ciebie - osoby, która sprawiła, że zauważyłem coś poza czubkiem własnego nosa.

Przyjazd do Zakopanego i pójście do nowej szkoły okazały się dla mnie pomyślne. Poznałem Grześka, z którym mieliśmy taką samą pasję i od razu nawiązaliśmy wspólny język. To właśnie dzięki niemu moje życie nabrało nowych barw. To dzięki niemu po raz kolejny spotkałem Ciebie. Byłaś taka krucha i delikatna. Emanowało z Ciebie tyle miłości do świata i ludzi. To dzięki Tobie zacząłem być innym, lepszym chłopakiem. To Ty nauczyłaś mnie cieszyć się z otaczającego świata, z najdrobniejszych nawet sukcesów. To dzięki Tobie potrafiłem przyjąć krytykę i niejednokrotną porażkę. Czułem, że razem możemy dojść na kres świata. 

I kres nadszedł... Równo dwa lata po naszym spotkaniu Twój stan się pogorszył. Lekarze nie dawali Ci szans na przeżycie. Ale Ty walczyłaś... walczyłaś jeszcze przez miesiąc. Tak bardzo chciałaś doczekać swoich dziewiętnastych urodzin. Jednak 29 września 2011 roku musiałem się z Tobą pożegnać... pożegnać już na zawsze. 

Przepłakałem wiele godzin, dni, tygodni. Czułem jakby ktoś wyrwał mi kawałek duszy. Zaniedbałem szkołę i treningi. Dopiero dzięki Grześkowi udało mi się pozbierać. Nadrobiłem zaległości w nauce, powróciłem do treningów. Mój trud został zauważony i otrzymałem szansę na debiut w Pucharze Świata. 
W Klingenthal odniosłem swoje pierwsze zwycięstwo.Wiem, że to wszystko dzięki Tobie. Czułem Twoją obecność, czułem, że to Ty przyniosłaś mi szczęście tamtego dnia.

Teraz jesteśmy w Kuusamo. Dzisiaj pierwszy konkurs. Na treningach nie szło mi najlepiej. Po tej sytuacji z Iwoną mam do siebie ogromny żal. Zachowałem się jak skończony idiota, ostatni dupek. Przecież to jej życie, niech sobie je układa z kim chce, nawet z tą gwiazdką Schlierenzauerem. Próbowałem ją przeprosić, ale unika mnie na wszystkie możliwe sposoby. Nie dziwi mnie to, zraniłem ją. Traktuje mnie jak powietrze, zresztą... ja też ją tak traktowałem jak ich razem zobaczyłem. Poczułem wtedy coś, czego nie czułem od dnia Twojego odejścia. Znowu poczułem, że mój świat w pewnym stopniu się zawalił. Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego tak jest. 
Nigdy nie zapomnę naszego spotkania przy Wielkiej Krokwi. Było ciemno, przypadkowo zderzyliśmy się ze sobą, wyglądała na taką samotną i smutną. Potem odszedłem, myśląc, że nigdy jej nie spotkam. I zdarzyło się coś, czego się zupełnie nie spodziewałem. Coś jakby deja vu, coś co przydarzyło się kiedyś nam. Na spotkaniu po treningu ujrzałem ją w naszej szatni, śmiała się z żartów Piotrka. Kiedy odwróciła się w moją stronę, zamarłem. Utonąłem w jej błękitnych oczach i dopiero głos trenera wyrwał mnie z tego transu. Potem nasze kontakty ograniczały się tylko i wyłącznie do spraw zawodowych. Chłopaki niejednokrotnie robili jakieś głupie żarty i aluzje na nasz temat. Nie przejmowałem się tym specjalnie, ale dla niej to było chyba uciążliwe. Oliwy do ognia dolał Kubacki, kiedy zobaczył nas razem. Razem... jak to pięknie brzmi... Zobaczył nas jak... nie wiem czy tak mogę twierdzić... jak prawie się całowaliśmy. Była tak blisko, wyraźnie widziałem, że zawstydziła ją zaistniała sytuacja. Ale ja czułem w tym momencie, że mogę mieć wszystko, że cały świat leży u moich stóp.
A potem była tylko ta głupia sytuacja w parku. Nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby nie mój świetny popis podczas kolacji kilka dni temu. Stefan, który był świadkiem mojego żenującego zachowania, nie pisnął nikomu nawet słówkiem. Zachowałem się jak idiota, totalny imbecyl. Może nasze relacje nie były najlepsze, a ja spieprzyłem je jeszcze bardziej.
Jeśli tego szybko nie wyjaśnię, będę tego mocno żałował.
Jest w niej coś, czego oprócz Ciebie nie spotkałem u żadnej dziewczyny. Coś, czego nie potrafię nazwać.
Czy to miłość? Nie wiem. Jestem bezradny.
Wiem tylko, że muszę coś zrobić, bo bezradność mnie wykańcza.


Co by się nie wydarzyło, wiedz o tym, że zawsze pozostaniesz w moim sercu...





________________________________________________
 
Rozdział trochę inny niż zwykle. Nie pisany z perspektywy Iwony.
Co Wy na to, żeby pisać także z perspektywy innych bohaterów?

Nowy rozdział pojawi się już niedługo, może nawet jeszcze w tym tygodniu.

Dziękuje za wszystkie komentarze :)




18 komentarzy:

  1. Jejku, jak ten fragment o jego zmarłej dziewczynie mnie rozczulił :(
    Widać, że zależy mu na Iwonie. Więcej takich postów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Bartek trochę zyskał w oczach czytelniczek :)

      Usuń
  2. O mój Boże! To jest świetnie napisane, takie ... hmm, rozczulające? Nie wiem jak to nazwać, ale wiedz, że podobał mi się taki inny rozdział i to strasznie. Mam nadzieję, że jeszcze kilka takich się pojawi, hę? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. pochłonęłam jak gąbka wodę. świetny pomysł, aby pisać z perspektyw kilku bohaterów.

    czekam na następny.

    pozdrawiam gorąco, ściskam mocno i życzę oceanu weny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to... aż mi słów brakuje. Wzruszające i tak realnie brzmiące. Pięknie opisane.
    Czasem warto przegrzebać otchłań internetu by trafić na takie blogi, jak ten.

    Pozdrawiam.
    http://haven-under-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie opsy innych bohaterow ch oczami są ok ;) Rozdział swietny i jestem pod wrążeniem :3 Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)) Pozdrawiam i weny ;* Nadrób u mnie zaległości ;) Kolejny będzie koło 19 albo później ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest niemożliwe jak Ty to piszesz. Ten list jest trochę przygnębiający, ale bardzo intrygujący. Taki z innej perspektywy i nie chodzi mi tu, że ze strony innego bohatera, ale o coś innego... Z niecierpliwością czekam na następny i mam nadzieję, że niedługo się pojawi ;) Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny pomysł z tym listem. Aż wstyd się przyznać, ale się wzruszyłam, wrażliwa ja. I teraz jak na dłoni widać, że Iwona nie jest Bartkowi obojętna, a skoro w liście było, że zauważył w niej coś, co wcześniej widział w Blance, to może być dobra znajomość, o ile wytłumaczy swoje zachowanie..
    Pozdrawiam! ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisanie z perspektywy innych bohaterów jest dobrym pomysłem.
    List sam w sobie jest wzruszający i chwyta ze serce - tak chyba najprościej można by to ująć w słowa.
    W mężczyźnie siedzi tyle uczuć? Toż to sprawa niesłychana. Ja kocham Bartka w każdej postaci, a tu wychodzi na jaw, że wcale nie taka z niego zła bestia. Ma serduszko na właściwym miejscu i potrafi go używać, tylko najpierw trzeba się do niego dogrzebać. I chyba sposobem... ;)
    Bardzo mi się podoba, dodaję do linków, będę wpadać i komentować ;**
    Tylko szybko dawaj następny! czekam ;**
    p.s. Bartek --> http://www.w-ogniu.blogspot.com (pierwszy rozdział), zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj trafiłam na twojego bloga i te 9 rozdziałów przeczytałam w expresowym tempie. Do 8 rozdziału Bartek strasznie mnie wkurzał, ale tym rozdziałem to mnie zabiłaś !! Nie wiem co teraz myśleć. Tak mnie tym listem do zmarłej dziewczyny rozczulił ,że nie wiem .. Ale jest jeszcze Gregor ,który też coś do niej czuje i nie wiem już co myśleć ... Iva znajnuje sie w strasznym położeniu zakochało sie w niej dwóch chłopaków z czego każdy myśli że ona kocha drugiego a ona nie wie czego chce. Jednym słowem masakra. Jeju ale sie rozpisałam! :D Masakra. Pozdrawiam i życze weeny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz i również pozdrawiam :*

      Usuń