niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 6


Kiedy się ocknęłam, zauważyłam, że Bartek trzyma mnie na rękach. Miałam ochotę znowu zemdleć. Oczy wszystkich były zwrócone na nas, a nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry.
- Puść mnie. Już jest mi lepiej. - powiedziałam cicho.
- Nie wypuszczę Cię dopóki nie zobaczy Cię lekarz. Chłopaki już po niego poszli. - odpowiedział stanowczo.
- Nic mi nie jest. Muszę szybko porozmawiać z Thomasem. Błagam Cię postaw mnie na ziemi i wracaj na dekorację.
- Już jestem. Co się stało? - zapytał zdyszany doktor Winiarski, który przyjechał razem z nami do Klingenthal.
- Wszystko dobrze. Na miłość boską! Niech mu pan powie, żeby mnie już puścił. - moje prośby zostały wysłuchane i w końcu mogłam stać o własnych siłach. - Muszę pilnie kogoś znaleźć. - próbowali mnie zatrzymać, ale czym prędzej ruszyłam odnaleźć Thomasa.
Mój kuzyn udzielał wywiadu. Przywołałam go ruchem ręki, a on szybko podszedł do mnie.
- Iv to prawda, że zemdlałaś? - zapytał zaniepokojony.
- Tak, ale to w tej chwili nieistotne. Ja... ja chyba widziałam Mateusza.
- Mateusza, jakiego Mateusza? - Morgi wydawał się wyraźnie zdziwiony.
- Mojego brata.
- Ale przecież on zmarł kilka dni po narodzinach. To niemożliwe. Przecież nawet nie wiesz jak on by teraz wyglądał.
- Znasz tego młodego Niemca co zajął dzisiaj drugie miejsce?
- Wellingera? No tak.
- I nigdy nie zauważyłeś jaki on jest podobny do Michała?
- No może trochę. - Austriak lekko się zmieszał.
- Trochę!? Thomas! Przecież oni są prawie identyczni! Są chyba nawet w tym samym wieku. - nie mogłam zrozumieć jak mój kuzyn wcześniej nie zauważył podobieństwa pomiędzy tą dwójką. Nie widywali się co prawda z Michałem zbyt często, ale czułam do niego jakiś żal, a być może gniew, że nie dostrzegł tego wcześniej.
- Czy Ty myślisz...
- Tak. - przerwałam mu.
- Sprawdzimy to. Obiecują Ci Iv. A teraz proszę Cię, nie mdlej na jego widok. Bo to przez niego jak się domyślam? - w odpowiedzi pokiwałam głową.
Usłyszałam jak polski hymn cichnie, skoczkowie zmierzali w stronę szatni, a wśród nich Wellinger.
- Iv! Czekaj! Co Ty robisz? - usłyszałam za plecami głos Thomasa. Nie chciałam nikomu mówić o swoich podejrzeniach, a zwłaszcza zupełnie nieznanemu chłopakowi.
- Gratuluję drugiego miejsca. Andreas tak? - zapytałam najmilej jak potrafiłam, podając mu dłoń.
- Dziękuję. Tak, a Ty? - odparł i delikatnie uścisnął moją dłoń.
- Iva. Życzę powodzenia w kolejnych konkursach.
- Przyda się. - odpowiedział, po czym ja również ruszyłam w stronę szatni, jednak zatrzymał mnie Morgi.
- Co to miało znaczyć?
- Złożyłam mu tylko gratulacje... i przyjrzałam mu się trochę z bliska. Przecież oni mają takie same oczy, taki sam uśmiech...
- Obiecałem Ci, że to sprawdzimy. Teraz muszę iść, bo zbieramy się do hotelu.
Pożegnałam się z nim i sama również ruszyłam do polskich skoczków. Czekali na mnie przed domkiem naszej reprezentacji, a wzrok każdego z nich był zwrócony na mnie.
- O co chodzi? - zapytałam, udając, że nie wiem, co mają na myśli.
- Ładnie to nas tak straszyć? Dobrze, że Cię Kusy w ostatniej chwili złapał... - najwidoczniej chciał jeszcze kontynuować swój wywód, ale mu przerwałam.
- Odezwał się wujek Wiewiór dobra rada. - powiedziałam i zabrałam swoją torbę z szatni - Zamierzacie tak stać w nieskończoność? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem i poszłam w stronę kadrowego busa.
- Ale jej się dowcip wyostrzył. - prychnął Stefan, patrząc na wciąż zszokowanego Żyłę i ruszył za mną.

Przejazd do hotelu minął szybko. Nikt się o nic nie pytał, nikt nie snuł żadnych domysłów ani nikt przymusowo nie wysyłał mnie do lekarza. Mówiąc jednym słowem... spokój. Po wejściu do hotelu czym prędzej udałam się do swojego pokoju. Zrzuciłam z siebie ciepłą kadrową kurtkę i poszłam wziąć kąpiel. Chciałam się odprężyć, zmyć jakby z siebie ślad wszystkich wydarzeń, które miały miejsce. Nie dane mi było jednak dłużej trwać w tej chwili, gdyż ktoś dobijał się do drzwi.
- Już idę! - zawołałam, szybko się wytarłam i założyłam szlafrok, udając się do drzwi.
- Ja tylko... - zawahał się lekko - Znaczy się... Eee... Świętujemy dzisiaj moje zwycięstwo i... no i właśnie przyszedłem Cię zapytać, czy nie dotrzymałabyś nam towarzystwa?
- Nie mogę, nie chcę...
- Co? Gregor znowu był szybszy? - zapytał z ironią w głosie. Miałam ochotę uderzyć go z całej siły, aby trochę oprzytomniał, jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili.
- Nie. A nawet jeśli to nie Twoja sprawa! - powiedziałam podniesionym tonem - Gdzie i kiedy mam przyjść?
- Za pół godziny u mnie i u Dawida. - odpowiedział z triumfatorskim uśmiechem i odszedł.
Zamknęłam za nim drzwi, wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż, założyłam dżinsy i koszulę w miętowym kolorze i byłam gotowa do wyjścia.
Pokój chłopaków znajdował się zaraz obok mojego. Zapukałam i ostrożnie weszłam do środka. Było pusto. Czyżbym była za szybko? A może to był podstęp i nie ma żadnego świętowania? Już miałam udać się do wyjścia, kiedy nagle ktoś wyszedł z łazienki. W drzwiach pojawił się Bartek owinięty jedynie samym ręcznikiem.
- Iwona!? Co Ty tutaj robisz?
- O ile mnie pamięć nie myli, to zaprosiłeś mnie jakieś pół godziny temu.
- To Dawid Ci nic nie przekazał? Przenieśliśmy się do pokoju Piotrka i Maćka.
- Dawid, Piotrek, Maciek i wszystko jasne. - powiedziałam, a Bartek rzucił mi pytające spojrzenie. - To w takim razie ja już pójdę.
- Zaczekaj. - powiedział, łapiąc mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że prawie stykaliśmy się nosami. - Chciałam z Tobą porozmawiać... 
Świat wokół mnie jakby się dziwnie zatrzymał. Ale wtedy do pokoju wszedł Dawid.
- Ups... już wychodzę! - powiedział szybko i zniknął.
- Ubierz się, bo się jeszcze przeziębisz. - odparłam puszczając mu oczko - Widzimy się za chwilę.

Stałam pod drzwiami do pokoju 123. Zapukałam cicho. Może nikt nie usłyszał? Może zdążę jeszcze uciec? Nagle drzwi się uchyliły, a w nich ukazał się Maciek i zaprosił mnie do środka. Weszłam posłusznie i przysiadłam na skraju łóżka.
- To może teraz nam powiesz dlaczego zemdlałaś na skoczni? - zapytał Stefek.
- Bo ja wiem... - rzuciłam cicho.
- Nie chcemy być jeszcze wujkami, a poza tym Kusy jest za młody na ojca.
- Co Ty pieprzysz Kubacki?! Czy Ty aby nie uderzyłeś dzisiaj głową w zeskok? 
Próbował się tłumaczyć, ale w tym momencie do pokoju wszedł Bartek i usiadł obok mnie.
- Jest i nasz zwycięzca! - zawołał radośnie Piotrek. - No to co.. pijemy panowie... i Ivcia oczywiście.
- Pamiętacie, że jutro wyjeżdżamy do Finlandii? 
- Co mamy nie pamiętać? Się rozumie, że pamiętamy. - odpowiedział Piotrek - To co, może w coś zagramy?
- Może w butelkę! - zaoferował Dawid, co wywołało oburzenie Maćka.
- Ciebie naprawdę popieprzyło Kubacki! Ja się z Tobą całował nie będę! 
- To może kalambury? - zaproponował Janek.
- Stoi. - wszyscy zgodnie go poparli.
Po chwili mieliśmy już gotowe karteczki z zadaniami i jako pierwszy zaczynał Piotrek. Nikt nie mógł powstrzymać się od śmiechu, kiedy zaczął wywijać rękami i nogami, robiąc przy tym różne prześmieszne miny. Jego hasło bowiem brzmiało "Kung Fu Panda" i udało się je odgadnąć Maćkowi. Każdemu udało się coś zaprezentować. Muszę przyznać, że miałam niemały problem z pokazaniem "pierwsze koty za płoty". Całą zabawę przerwało nam wylosowanie hasła przez Bartka. 
- O stary, tak Cię załatwię, że popamiętasz! - powiedział nieco zirytowany do Dawida.
- Ale o co chodzi? - Dawid udawał niewinnego, ale nie mógł pohamować śmiechu, po czym zaraz oberwał poduszką i zaczął uciekać przed swoim oprawcą. Dyskretnie wzięłam karteczkę z hasłem do ręki. "Pocałunek Iwony i Bartka". Normalnie jak dzieci... I ja muszę z nimi jakoś wytrzymywać... Dalsza część wieczoru minęła w miarę spokojnie. Piotrek sypał jak z rękawa dowcipami, anegdotkami i wszystkim, co mu tylko przyszło do głowy. Demonstrował nawet swoje umiejętności taneczne, o wokalnych już nie wspomnę. Właśnie zabierał się za wykonanie kolejnego utworu razem z Kubackim, kiedy poczułam wibrację telefonu w kieszeni.

OD: Thomas
Przyjdź do mnie jak możesz.

- Muszę na chwile wyjść chłopaki...
- Jak to? Chcesz opuścić mój występ? - zapytał Dawid z miną przybitego szczeniaczka. 
- Jeszcze nie raz mi coś zaśpiewasz Dejvi. - opowiedziałam, dając mu całusa w policzek i wyszłam. 
Szybko znalazłam się przy drzwiach do pokoju 127, zapukałam i weszłam. 
- O co chodzi Thomas? Oo.. cześć Manu. - dodałam po chwili. 
- Cześć Iv. To może ja Wam nie będę przeszkadzał. 
Odprowadziłam Manuela wzrokiem do drzwi i usiadłam obok kuzyna. 
- Ta sytuacja z Andreasem nie dawała mi spokoju, więc spróbowałem poszperać w necie. Urodził się w Ruhpolding 28 sierpnia 1995 roku, czyli...
- Miejsce i data urodzenia się zgadzają. - przerwałam mu. - A szpital? Krankenhaus Vinzentinum?
- Chyba tak, aż takich dokładnych informacji to nie ma Iv.
- Muszę tam pojechać. Pomożesz mi?
- Zrozum... czasu nie cofniesz. - odpowiedział spokojnie. 
- Mogę na Ciebie liczyć Thomas?  
- Przecież Ci obiecałem.
- Dziękuje. - powiedziałam i wyszłam.
Nie miałam już ochoty wracać do skoczków, więc poszłam do swojego pokoju i szybko zasnęłam. 

Następnego dnia wstałam wcześnie, ogarnęłam się i dokończyłam pakowanie. Do śniadania miałam jeszcze sporo czasu, więc zabrałam aparat i poszłam na spacer. Pogoda była dzisiaj o wiele ładniejsza niż wczoraj. Pruszył delikatny śnieg, co tylko dodawało uroku budzącemu się do życia Klingenthal. Zrobiłam mnóstwo zdjęć. Kamienice, domy, zarys skoczni, a wszystko w zimowej scenerii.  Wracając do hotelu zauważyłam jakąś dziewczynę. Stała przed drzwiami i wyglądała jakby zaraz miała zemdleć. 
- Nic Ci nie jest? - zapytałam po niemiecku.
- Nie.  - odpowiedziała blondynka. 
- Źle się czujesz? Może Ci jakoś pomóc?
- Po prostu muszę porozmawiać z... chłopakiem.
- Mieszka w tym hotelu? 
- Tak.
- Jest skoczkiem? - głupio się czułam zawalając ją pytaniami.
- Tak, Gregor Schlierenzauer. - powiedziała cicho, ale tak, że dało się usłyszeć. 
- Ty pewnie jesteś Sandra... 
- Skąd wiesz? 
- Mam na imię Iwona. Jestem kuzynką Morgiego i słyszałam kiedyś o Tobie. Ale na pewno dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada. 
- Trochę się denerwuję rozmową z Gregorem. Od dłuższego czasu nie układa nam się najlepiej. Nie kocham go, zresztą on mnie chyba też nie. Nie możemy się dłużej dusić w tym układzie, czas to skończyć. 
- Chodź ze mną, zaprowadzę Cię do niego. - zaoferowałam.
- Nie chcę, żeby mnie ktokolwiek zobaczył.
- Uwierz mi, że te wszystkie śpiochy pewnie jeszcze śpią, a Krafta jakoś wyciągnę z pokoju.
- Dziękuję. - odpowiedziała cicho i ruszyłyśmy razem w stronę pokoju z numerem 126. 
Zapukałam energicznie i po chwili drzwi otworzył zaspany Stefan.
- Wszyscy jeszcze śpią. Może chociaż Ty dasz się wyciągnąć na kawę, co?
- Iv, ale środek nocy jest. - odpowiedział ziewając. 
- Dochodzi 7.30. Nie dramatyzuj.
- Ale...
- Nie to nie, idę do Fettnera. 
- No już... daj mi pięć minut. 
- Czekam tutaj na Ciebie. - złapał haczyk. Uśmiechnęłam się serdecznie do Sandry, która stała w bezpiecznej odległości.
- Możemy iść. - powiedział Kraft, zamykając za sobą drzwi.
- Tutaj na dole jest automat, który serwuje świetną kawę.
- Prowadź. - dodał już nieco weselej.
Czas, który pozostał do śniadania, spędziłam w towarzystwie Stefana, popijając kawę. Udało mi się go nawet namówić na kilka zdjęć. Polscy skoczkowie w hotelowej restauracji stawili się dosyć późno, kiedy ja już kończyłam jeść. 
- No, no.. widzę, że główki bolą? - zapytałam ze śmiechem. 
- Ciszej. - jęknął Kubacki. 
- Zmyłaś się szybko, więc nie widziałaś harców tych tu. - Stefan wskazał ruchem głowy na Dawida i Piotrka.
- Było co świętować, to żeśmy świętowali. - powiedział jakby na usprawiedliwienie Żyła.
- Ale widzę, że Kamil się jakoś trzyma. 
- Bo on z Kusym szybko sobie odpuścili. - zabrał głos Janek. 
- Może lepiej, bo jak Was trener zobaczy, to szczęśliwy nie będzie. Widzimy się za chwile chłopaki. - wstałam od stołu, a w drzwiach przywitałam się z Kruczkiem.  

Na korytarzu spotkałam jeszcze wychodzącą Sandrę, która powiedziała ciche "dziękuje" i zniknęła za drzwiami. Dotarłszy do pokoju zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam. Skoczkowie wraz ze sztabem czekali na zewnątrz. Najwidoczniej dostali ostrą reprymendę od trenera, gdyż byli wyjątkowo cicho. Zajęliśmy miejsca w busie i ruszyliśmy na lotnisko.


_________________________________________

Piękny weekend dla fanów skoków. Złoto Jakuba Wolnego, złoto dla juniorów, 
podwójna wygrana Kamila w Willingen, pierwsze punkty w PŚ Magdy Pałasz.

Rozdział nie do końca jest taki jak miał być..
Dzisiaj niestety koniec ferii. No cóż.. z czasem teraz będzie gorzej.



 

16 komentarzy:

  1. No no! Myślałam ,że Welli to jej były czy coś a tu być może brat?! Nieźle. Bartek czasami przesadza. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam i weny ;* Wpadnij do mnie na piątkowy.
    PS Mi też się ferie kończą :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, pozdrawiam :*
      I łączę się w bólu z powodu końca ferii :(

      Usuń
  2. Wiedziałam, kurde wiedziałam! Ha. No ale okej, dobrze, że Morgi chce pomóc Iwonie w upewnieniu się, czy Welli to jej brat. Ah. Cudny rozdział. I impreza w wykonaniu polskich skoczków. Kalambury, tak? Chciałabym to zobaczyć. Nie spodziewałam się, że Sandra będzie chciała zerwać z Gregorem.. I jeszcze Iwona zastająca Bartka w samym ręczniku. Hehe. Robi się coraz ciekawiej. Życzę dużo weny i gorąco pozdrawiam ;*

    done-with-the-wind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. akurat dzień przed urodzinami wszystkie mnie rozpieszczacie i wrzucacie rozdziały, kocham was :*

    a teraz konkrety? Wellignger byłby bratem Ivy? O.o ale jaja...

    Bartek jakiś nadopiekuńczy się zrobił, tak mi się wydaje.

    czekam na następny. pozdrawiam gorąco i dużo weny życzę na dalsze pisanie :*

    ps: mi też się ferie skończyły :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc wszystkiego najlepszego :*
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. No niezła akcja z Wellingerem.. Pomyłki z noworodkami się zdarzają, więc wszystko prawdopodobne. Dobry pomysł, dobry ;)
    Sandra jak szybko się pojawiła, tak mam nadzieję szybko zniknie i faktycznie to będzie koniec ;)
    Dawid wszedł do pokoju w złym momencie, nie bawię się tak! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra zniknęła i nie zamierza się raczej pojawić. A Dawid.. no cóż :D Trzeba mu chyba jakąś dziewczynę znaleźć, żeby innym nie przeszkadzał :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Że niby Welllinger jej bratem? ;o Zaskoczyłaś mnie tym zupełnie! Myślałam, że może to jej były, a tu proszę.
    Ciekawe co tam jeszcze wymyślisz :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział <3
    Welli mógłby być bratem Ivy ? Wow , nie spodziewałam się tego : D Fajnie , że Thomas jej pomaga ; )
    Eh , i co ten Bartek taki troskliwy ? ;p
    Czekam na następny < 3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż mi głupi, że wpadam dopiero teraz...przepraszam! :)
    Rozdział świetny !
    Od samego początku kiedy zajrzałam do zakłądki Bohaterowie ciekawiła mnie dopiska przy Wellim "a może jednak nie..."
    Wellinger bratem Ivy? No no...ciekawie się robi! :) Dobrze , że Thomas jej pomaga!
    Czekam na rozwiązanie zagadki no i oczywiście na następny rozdział :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam , i czekam na kolejny a tu cisza .
    Wracaj !
    Zapraszam do mnie :
    http://difficult-love-austria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo zajęć ;__;
      Dodam przez weekend! Na pewno! :)

      Usuń